Gdy go spytałem, skąd miał tę pewność, że Pobogowie żyją i wrócą, Paschalis odrzekł:
— Mówił to do mnie przed śmiercią pan Hieronim w objawieniu proroczem: „będziesz jeszcze służył wiernie Pobogom w Krążu — oni mi wybaczą zbrodnię popełnioną na Marcelim, wiem, że on mię nie przeklina“. Mówił to samo ksiądz Halmozen, za życia i potem, gdy mi się jako duch objawiał — „są Pobogowie i wrócą do Krąża, Zatorzeckich zetrze gniew Boży“. Ksiądz Halmozen to był święty ksiądz i prorok.
— Więc i Halmozen wam się objawia?...
W moich słowach zadrgał ton żartobliwy. Paschalis uchwycił go w lot. Podniósł po swojemu obie dłonie do twarzy, mając wygląd modlącego się chińskiego mandaryna.
— Jaśnie panie, stary sługa Pobogów nie kłamie nigdy. Duch księdza pokazuje mi zawsze w stronę biljoteki, jakby mówił: — tam ukryte, tam szukaj.
Szczególne — pomyślałem — to samo zdawał się mówić i w tym samym kierunku wskazywał mi portret pradziada w czamarze, w sennych majakach.
Po chwilowem wahaniu spytałem Paschalisa, patrząc mu bystro w oczy.
— Słyszałem, że pradziad mój jakoby występuje z ram portretu i na krużganku wygraża maczugą. Skąd powstała taka legenda?
Paschalis podsunął się do mnie blisko i spytał cicho — skąd o tem wiem.
— Tak mi mówiono...
— Ale kto, kto mówił? O, o... pewno mówił pan Gabrjel, albo ta, ta kukawka z oranżerji, której panią na Krążu zachciało się zostać.
Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/78
Ta strona została przepisana.