chciał o wnuku. Po nocach nie sypiał, jęczał strasznie, rzucał się na łóżku, albo wołał córkę, całował ją ze łzami... i krzyczał do niej: ty moja jedynaczka, ty jedyna dziedziczka Krąża. Sierota jestem, sierota nieszczęsny!... Myśleliśmy nieraz, że pan oszalał.
— Ileż córka Kunegunda miała wtedy lat? — spytałem.
— Pewnie osiemnaście, już była dorosła. W dwa lata potem wyszła zamąż za Ksawerego Zatorzeckiego. Dla majątku się ożenił, wszyscy o tem wiedzieli, bo jak się rozeszło, że Krąż dla niej, tak od konkurentów opędzić się nie było można.
Na zapytanie moje, czy działo się to już przy księdzu Halmozenie, Paschalis zatrzepotał rękoma.
— Przy księdzu pokutniku taka rzecz by się nie stała nigdy!... nigdy!... To się działo na jakieś siedemnaście lat przed przyjazdem księdza. Ksiądz był w Krążu tylko trzy lata przy panu Hieronimie i, w trzy miesiące po nim sam umarł...
— Cóż się działo potem jak Zatorzecki się ożenił? — rzuciłem nowe pytanie.
Paschalis opowiadał, że Zatorzeccy zamieszkali w zamku, ale Krążem rządził pradziad Hieronim. Zatorzeccy bawili się, podróżowali, tylko w zamku nie wolno było urządzać żadnych festynów, bo „starszy pan“ zabraniał kategorycznie. Nadeszło powstanie 63 roku. Gdy się dowiedziano w Krążu, że Marceli wstąpił do partji, natychmiast podążył za nim młody Krzepa, gajowy lasów dworskich, na czele kilkunastu chłopców z dworskiej służby. Miał iść i Paschalis, lecz pradziad mu nie pozwolił, rozkazując pozostać przy sobie.
— A Zatorzecki? — spytałem.
Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/82
Ta strona została przepisana.