Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 1.djvu/119

Ta strona została skorygowana.
XIII.
Wśród krwi i jęków.

Pan Teodor, pomimo próśb i błagań pasierbicy, by tego nie czynił, zawiadomił panią Malwinę o wycieczce Lory i ewentualnem spotkaniu z Olelkowiczem. Pani Smoczyńska dostała spazmów, potem nastąpiły gorzkie żale nad dzisiejszą młodzieżą, która wyłamuje się z pod praw obowiązujących „kodeks światowy“, że Lorka zawsze odznaczała się samowolą, ale że w tym wypadku nie tylko ona jest winną, lecz głównie Olelkowicz, on ją pewno namówił do tego spotkania, gdyż dawno już okazywał do Lorki wielką skłonność. Pani Malwina zadowoliła się krótkiem potwierdzeniem faktu przez Lorę, że byli razem z Andrzejem w Temnym hradzie. Wyraziła wówczas przypuszczenie w formie pewnika, że Andrzej przyjedzie oświadczyć się jej o Lorkę.
Na to panna Smoczyńska wybuchnęła śmiechem.
— Może mama być spokojną, on mi się nie oświadczy, i ja bym go nie przyjęła. Jestem wolnym duchem do lotu stworzonym, nie zaś do pełzania po ziemi w postołach obowiązku. Bez więzów, bez więzów! Oto moje hasło!...
Matka łamała ręce z rozpaczy, pocieszała się nadzieją, że Olelkowicz ma inne zapatrywania i wpłynie odpowiednio na Lorkę.
— Zawsze wierzyłam temu młodzieńcowi, to dzielny i wyjątkowy człowiek, nie zawiodę się na nim.
Andzia cierpiała niewymownie. Myśli gorzkie nękały jej duszę młodą. Żal, niepewność, wstyd jakiś kiełkowały w niej. Dlaczego Andrzej nie przyjeżdżał tak długo, teraz zaś spotyka się z Lorą, omijając Wilczary?... Gdzież są jego wyznania na kartce i ustne na sankach? Czy i obecne jego postępowanie to tylko pozory?... jak zapewniał ją o tem w zimie.
Ból łączył się nagle zrodzoną ironją i występował na jej ustach różanych. A jednak instynktownie przeczuwała, że w schadzce na Temnym hradzie nie było winy Olelkowicza, że to tylko manewr Lorki, albo zwykły traf. Lecz bez porozumienia z nim skądby Lorka wiedziała o wycieczkach Andrzeja do tej