Postanowił czekać na powrót Andzi z lasu, lecz nie wyjawił głośno swego zamiaru i pozostał u Okszty, chcąc uniknąć towarzystwa pani Malwiny. Zdarzyło się, że Lorka wybiegła na chwilę z pokoju. Student wskazał Olelkowiczowi drzwi, któremi wyszła, i cmoknął zabawnie ustami:
— Cukiereczek! Co? Warto znaleźć się pod pociągiem i kostki trochę poturbować, żeby mieć potem taką opiekunkę.. O, o! psiakrew! pyszna kobieta, szampan musujący!
— Widzę, że tęgo idzie panu do głowy, już ma pan w mózgu czeremere.
— A pan? Wszak pan ją zna dawniej.
— Właśnie dlatego...
— Czyżby ten szampan prędko wymusowywał?
— Nie wiem, bo mnie nigdy zbytnio nie odurzył.
— No, ale zawsze, przyznaj się pan, zakręcił we łbie.
To, panie, gatunek!
— Niby, w jakiem zrozumieniu?
— Ach, no, niezbyt drogi. Ale kobieta jest tyle warta, o ile jest łatwa, czyli... tania.
— Czy pan się zastanawia nad tem, co pan mówi?... — zaperzył się Andrzej.
— Teraz ja zapytam: w jakiem zrozumieniu? Bo jeśli pan się ujmuje za panną Lorą, to rzecz inna i rozmowa nasza tem samem kończy się. O ile zaś panu nie podoba się moje zdanie co do ogółu kobiet, to zapewniam pana, że jestem przytomny, że takie kobiety, które się sobą nie drożą, mają dużą wartość i vice versa. To, panie, natura, nie jakieś tam wykręty, natura więzów nie znosi, żąda tego, co jest jej przyrodzonem i koniecznem dla niej. Wszelkie fochy, udawanie, naiwnowanie się — toż to komedja, już nawet teraz nie popłatna.
— Więc pan chce, aby kobiety powodowały się tylko instynktami zmysłowemi, bez etyki? A przecież to jest subtelność, nadająca kobiecie jej czar właściwy, taka niedotykalność jest...
— Nudna, panie, nudna i mdła, jak flaki na oleju. Co mi to za kobieta, samica rodu ludzkiego, która, pragnąc tego samego co ja, męski rodzaj, certuje mi się, stroi w jakieś piórka niewinności, czy pruderji i chce, żeby ją zdobywać mozolnie. To jest kłamstwo, kręta i długa ścieżka do celu, widocznego dla obu stron, który jednym susem osiągnąć można, przeskoczywszy wszelkie łąki cnoty i zachwaszczone pola moralności. Kwestja porozumienia się, do jednego celu, dróg jest dużo, ale trzeba umieć znaleźć najkrótszą. No i trema w takich razach zbyteczna...
— Gdy się depcze łąkę cnoty? Tak?...
— Oczywiście! Zresztą szczere oddanie się naturze jest dopiero cnotą, wszelkie zaś niweczenie jej popędów w sobie,
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 1.djvu/130
Ta strona została skorygowana.