Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 1.djvu/156

Ta strona została skorygowana.
XVII.
Zdarta maska.

Tarłówna ocknęła się. Usiadła na pościeli, przecierając oczy budziła świadomość swą, będącą jeszcze pod wpływem przykrego snu.
Rozejrzała się dokoła.
— Ach to Wilczary!... Więc nie łacha błotnista, szara i smutna. Jak to dobrze!... cóż za szczęście! Przez okno przyświeca już dzień jasny, pogoda, słońce...
Dziś Andrzej przyjeżdża!...
Andzia, jak sprężyną podrzucona zerwała się z łóżka. Głowa ciężyła jej i bolała, lecz nie zważając na to, zaczęła się szybko ubierać.
Lora spała snem kamiennym, leżała w ozdobnym szlafroczku, co zdziwiło Andzię, przypomniała sobie, że w nocy nie było Lorki na łóżku.. teraz znowu ten szlafrok...
Widocznie wychodziła gdzieś w nocy, pewno spacerowała przy księżycu, ale mogła i mnie zbudzić, nie miałabym tych snów okropnych — pomyślała wrzucając na siebie suknię.
Wybiegła szybko na ganek, odetchnęła pełną piersią; powietrze świeże i wonne orzeźwiło ją, niwecząc zupełnie senne mary. Chciała biec na łąki, gdy w tem spotkała pannę Ewelinę; powitała ją swobodnie, lecz tamta patrzała na nią bardzo badawczo i była trochę zmieniona.
— Jakże spałyście dzisiaj ty i... Lora?
— Ja nieszczególnie, dusiła mnie zmora, jak mówią chłopi. Miałam niemiłe, nawet złe sny.
— Ach, tylko sny! A Lora?...
— Lorka, nie wiem, chyba także niedobrze spała, bo...
Zająknęła się.
— Bo co?... — podchwyciła panna Niemojska skwapliwie.
— Bo... dotąd śpi jeszcze.
— Aniu, czy tylko to miałaś na myśli?... powiedz prawdę i szczerze.
— Nie wiem nic, Lińciuchno, spałam i zmęczyły mnie sny, zdaje mi się jednak, że Lorka wychodziła z sypialni, gdyż była chwila, że nie widziałam jej na łóżku, teraz zaś śpi w szlafroku.