Ta strona została skorygowana.
wie ostatnie słowa.
Olelkowicz walczył resztkami sił panując nad sobą.
— Ja zaś daję panu słowo honoru, że nigdy miłości tej nie zapomnę i, że zrobię wszystko co leży w ludzkiej władzy, aby zdobyć Annę za żonę. Pańskich dąsów i gróźb nie obawiam się, gdyż sojusznikiem moim jest jej serce.
— I na wieki pozostanie! — zawołała dziewczyna podając mu obie ręce. Ucałował je w milczeniu, z wymownem spojrzeniem skłonił się chłodno zdumionemu Kościeszy i wyszedł.
Andzia podążyła w ślad za nim, odprowadzając go aż na ganek.
Kościesza zaśmiał się jak djabeł, wyrzekł twardo i głośno, sam do siebie:
— Złamię cię, zgniotę jak robaka, lecz... jej nie dostaniesz..