— Ee, naczelniku, furda karty! W ruletkę zagramy; przywiozłem taką małą, ręczną. Głupia ona wobec prawdziwej, ale tamta daleko, a ta blisko...
„Spiwała raz Marusia
Oj ne choczu Petrusia
Bo Petrus dałeko
Bo Petruś dałeko.
Na szczo tylki trudu
Z Hryćkom żyty budu
Hrycio mij myłeńkij
Bo Hryćko błyzeńkij“
Zaśpiewał czyjś przepity głos.
— Prawda! prawda! Lepszy wróbel w garści niż sikora na dachu, mówi przysłowie. Niema prawdziwej rulety, jest imitacja. Hej piwa, Oksena! dawaj żywo!
— Powiedz pan, czego wy jeździli do Monaco? Ha! Sekret chyba jaki czy co? Ja nie wydam, czesnoje słowo.
— Widzi naczelnik, sekret, nie sekret, ale gadać nie trzeba, ja po pannę Tarłównę jeździł. Zasiedziała się za długo. A tu narzeczony czeka.
— Ha, Co?... Tak łżecie, aż wam przez wierzch idzie, panie uprawlajuszczyj. Nu niczego! kto łże, ten dyplomat. Ja posłuszny, niech i tak będzie. Mużyki gadajut: „cholityka to czysta brechnia“. Wam trzeba polityki?... Możno...
Jan stał i słuchał czując, że się czerwieni jak żak, który sam nie wie, co z sobą zrobić. Bał się, że go spostrzegą przez uchylone drzwi i nie miał odwrotu. Dobiła go pewność, że Wereżba był w Monte, zachodzi tylko kwestja co tam robił.... i... co widział?
Grześko zawiadomił dziewkę, Oksenę, o przybyciu Smoczyńskiego. Kazał oznajmić rządcy i wywołać go do gabinetu z drugiej strony sieni.
Wprowadził tam Jana zmieszanego w najwyższym stopniu. Teraz dopiero młodzieniec zrozumiał jak trudne powziął postanowienie. Czy potrafi wykrztusić przed Wereżbą swe pytania?...
Uczuł upokorzenie straszne i wstręt.
...O kogo będę pytał?
...O Lorę będę się wywiadywał, o Andzię?... od obcego...
od szpiega?...
... Jakaż podła moja rola.
...A jeśli on mi nic nie powie, potraktuje jak Grześka?...
...Nie, wszakże jestem jej narzeczonym, przyszłym... mężem jego pryncypałki... Cóż za ironja!...
...Jakaż wstrętna rola! pytać... śledzić czyny własnej siostry... narzeczonej. Okrutne!...
... A jeśli Kościesza zrobił intrygę przeciw niemu? jeśli skłamał... że Lora... że Andzia...