Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

...Nad mogiłą Jana przejdziesz ku nowym życiom?... — szeptał wyrzut.
...On będzie zawsze dla ciebie zgrzytem...
— Boże bądź miłościw mnie grzesznej... — i Andzia cicho, zgarbiona do ziemi biła się w piersi ze skruchą.
Muzyka na chórze ucichła.
Zadźwięczały dzwonki ministrantów.
...Agnus Dei.
Tarłówna przysunęła się do kratki.
Kapłan, który ją spowiadał przed mszą, któremu otworzyła całą swą duszę i serce, bez osłon, bez cienia tajemnicy, udzielił jej komunji.
Głębokie, czarne źrenice duchownego spoczęły z rozrzewnieniem na zgnębionej postaci dziewczyny, przystępującej z wiarą, niemal z pokorą do stołu Pańskiego.
Poznał całą jej istotność, wszystkie myśli, tęsknoty i pragnienia, całą jej przeszłość, teraźniejszość i bujny, młodzieńczy polot ku nieznanej przyszłości. Wyspowiadała mu się z całego życia.
Mądry monsignor, Włoch, odczuł duszę Andzi, zrozumiał ją i rozgrzeszył.
Na nowe pobłogosławił życie. Rozczulony był, że wiary nie straciła i czystość serca zachowała nieskazitelną pomimo ciężkich prób.
Monsignor nie był przyzwyczajony do penitentek w stylu Andzi. Praktyka jego, jako spowiednika, nie stawiała mu przed konfesjonałem młodych, pięknych, bogatych panien, które by go zdumiewały szczerością i treścią spowiedzi. Słuchał wyznań Tarłówny z przejęciem, rozgrzeszał ją ze wzruszeniem. Jego łacińską duszę poruszyły przeżycia tej dziewczyny, poezja jej miłości, tęsknota za nieuchwytną istotą szczęścia; jej temperament łaknący a niezrozumiany dotąd przez nią samą, jej czar osobisty, który nawet przez kratki konfesjonału uderzał.
Delikatnie, z jakąś subtelną pieczołowitością podał zbladłym ustom dziewczyny Hostję Przenajświętszą...
Przyjęła ją z przymkniętemi oczyma wstrząśnięta religijną egzaltacją.
Zsunęła się niżej na posadzkę i pochyliła głowę aż do zimnych kamieni mozajki, na stopniach prezbiterjum.
Horski stał opodal pod filarem i patrzał na nią. Widział jej skupienie, ale dostrzegł także, że kapłan, odchodząc z kielichem od balustrady, zatrzymał na nim wzrok dłużej, jakby badawczo.
Co to znaczy?...
Horski zastanowił się. Czyżby ona mówiła o nim księdzu?...
Modlitwa Tarłówny nastrajała go niereligijnie wszakże