tuje ciebie dziewczyno od pożądań moich, od pożądań męskich — powiedzmy.
...Ale ona będzie uniwirą.
Żeby też w jednej kobiecie zawarło się tyle ponęt... majątek... uroda i taki szalony krzyk zmysłowy, bezwiedny z jej strony, bo przy dziewiczej niewinności. Ona o tem nie wie, że... chciałoby się ją druzgotać w ramionach... porywa szczególnym, żywiołowym pędem zmysłów. Tyle zalet i jedna gruba wada.
...Można ją mieć tylko przez... taki oto ołtarz.
...Ph! Nawet szopka się opłaci.
...Można przejść przez rózgi wszelkich ceremonji, byle ją
mieć w władaniu, byle ją posiąść...
Lekki dreszczyk śmignął w żyłach Horskiego... zapalił mu krew, gorącą falą rozgrzał mu krzyż i mózg.
...Przeczucie rozkoszy... z nią. Per Bacco! jeśli samo przeczucie takie?...
...Będą ją miał... to dobra wróżba.
Nabożeństwo skończyło się. Umilkły tony muzyki, tylko echo jej płynęło jeszcze pod sklepieniami ze złotej mozaiki, na której kolorowe postacie świętych układały się w grupy z historji Kościoła.
Kapłan i ministranci odeszli od ołtarza.
Horski łowił ostatnie rytmy melodji, echu oddane.
Do Andzi klęczącej przy balustradzie, podszedł cicho monsignor w czarnym długim płaszczu. Pochylił ku niej dumną głowę i szepnął serdecznie, po francusku.
— Modliłem się o szczęście dla ciebie, dziecko. Zawsze ufaj, nie zgub swej wiary na drogach życia, bo to skarb ludzkiej duszy. I pamiętaj... pamiętaj... że nawet... si Dieu n‘existait pas, il faudrait l‘inventer. Ale Bóg jest i jest miłosierny... Do widzenia dziecko!... Błogosławię cię.
Andzia wzruszona przytuliła usta do jego ręki.
— Miej Boga w sercu...
Dotknął lekko arystokratycznymi palcami do czoła Andzi i prędko odszedł.
Mijając Horskiego patrzał mu w oczy uważnie. Ale on nie zmrużył szyderczych źrenic.
...A to niespodziewane impromptu...
...Nie wystarczył mu konfesjonał. Co on jej tam szeptał znowu?... Tego w moim modelu nie przewidziałem... Ejże monsignorze posądzam cię, że oczy twej penitentki więcej cię wzruszyły, niż grzechy. W moim obrazie niema dla ciebie miejsca.
Tarłówna po odejściu księdza powstała zmieszana i zdumiona.
...Miej Boga w sercu... Gdzie ona to słyszała... kiedy? słyszała napewno.
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/150
Ta strona została skorygowana.