i to podobno często?... Czy pójdzie teraz, który panujący do jakiejś Cannossy, we włosiennicy i boso, z głową w popiele, aby kajać się u nóg Papieża? Czy możliwe byłyby teraz krucjaty dzieci? Czy nastąpi jakie objawienie się w grocie, jak w Lourdes? Czy żyje współcześnie drugi Franciszek z Asyżu?... Czy to wszystko teraz stać by się mogło?... Wiem co mi pani odpowie, że świat teraźniejszy nie jest godzien ani takich ludzi świętych, ani takich cudów. Prawda?... Ja jednak mam na to inną odpowiedź.
— Mianowicie?
— A nie zgorszy się pani? Nie zrzuci mnie ze schodów tego przybytku świętych w sztuce. Co;....
— Nie. Tylko nie przejmę się pańską ideą. Zostanę przy własnej. Ale słucham.
— Oto, proszę pani, nowoczesna ludzkość jest trzeźwiejsza i mniej naiwna.
Andzia wzruszyła ramionami.
— Rozumiem do czego pan zmierza, ale... nie chcę rozumieć.
— Dzisiejsza ludzkość robi to samo, co pani. Jednakże to już zapobiega.
— Panie Horski, może zmienimy temat rozmowy?
— Owszem, na jaki pani każe?...
— Jedźmy jeszcze do Palazzo Ducale. Raz tam być to za mało.
— Z przyjemnością. Opadną nas bardziej świeckie tematy.
Pałac dożów był przez Andzię uwielbiany. Na jego architekturę zewnętrzną patrzyła z nabożeństwem. Podziwiała maestrję tej budowy potężnej, a dziwnie lekkiej, na swych ażurowych, jak szlak z koronki, kolumnach. Wieki przestał ten gmach jedyny w swym rodzaju i zawsze jest nimfą Wenecji. Gotycki styl pałacu, przy ciężkiej, pomimo swej piękności i przysadzistej, bizantyńsko-romańskiej bazylice, sprawia wrażenie panny młodej przy matronie. Andzia liczyła kolumny, 36 na dole i 75 w górze, niby haft jakiś bajeczny, a każda kolumna to arcydzieło. Gdy Horski powiedział Annie, że fundamenty pod to cacko założone były w 814 r. przez Agnello Partecipazzio, nie chciała wierzyć. Dużo młodsza datą bazylika wydaje się wiekową przy tym ślicznym Palazzo. Porta della Carta przytykająca do Chiesa S. Marco, to jedno więcej arcydzieło. Cudne marmury tej bramy i kombinacje ich, rzeźby, figury i płaskorzeźba na froncie, wyobrażająca sprawiedliwość, w postaci skrzydlatego lwa z księgą otwartą. Przy tej to bramie rząd rzeczpospolitej weneckiej wygłaszał wyroki.
Wewnątrz pałacu dożów Andzia chodziła z uroczystą powagą. W salach tych spoczywały wieki. I znowu obrazy, obrazy.
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/153
Ta strona została skorygowana.