Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

Véronése: „Porwanie Europy“ — twarz kobiety na grzbiecie byka była dla Andzi niezrównaną. Tintoretto: „Bachus i Arjadna“ — obraz ten Horski lubił rozpatrywać szczegółowo.
W sali wielkiej Rady Andzia mówiła szeptem, jakby w obawie, by czające się tu echa przeszłości nie zostały spłoszone. W wyobraźni widziała świetne zebrania patrycjuszów Wenecji zapisanych do złotej księgi, którzy tu pod przewodnictwem Doży rady swe odbywali, na tych samych ławach wyniosłych siadając. Przyglądała się 76 portretom dożów, od Angello Partecipazzio do Ludwika Manin, które zdobią górny fryz sali. A 21 wielkich obrazów Verones‘a Bassano, Tintorrett‘a i innych na ścianach porozwieszane, przedstawiające zwycięstwa Wenecjan wogóle i nad Fryderykiem Barbarossą odniesionych. A poza tronem doży, olbrzymi obraz Jakóba Tintorrett’a „Raj“, (Le Paradis) zajmujący całą poprzeczną ścianę, płótno kolosalne rozmiarami, jedno z największych na świecie.
— Czy pani wyobrażała sobie istnienie podobnej sali? — pytał Horski. — Pięćdziesiąt metrów długości, dwadzieścia pięć szerokości i piętnaście wysokości. Co?...
Andzia wpatrywała się ciekawie w jeden obraz, zawieszony pomiędzy portretami dożów, w ich szeregu, ale bez cienia rysunku, bez żadnej postaci, zupełnie czarny. Tylko wyraźny był napis. Przeczytała głośno.
„Hic est locus Marini Faletri (tak!) decapitati pro ćriminibus“.
Spojrzała na Horskiego pytająco.
— Wszak to jest miejsce dla doży Marino Falieri?...
— Tak. Ale za spisek przeciwko radzie dziesięciu taką tylko po nim umieszczono tu pamiątkę.
— To straszne!
— Kto wie, może wolałby tę karę kosztem ocalenia głowy, ale mu i śmierci nie oszczędzono. Nie patrzy pani na plafon? Toż to wszystko coup de maitre. Kapitalne!... A kominek roboty Sansovino. Pokażę pani jeszcze kilka boskości: Alberta Dürera „Ecce homo“, obraz wprost fascynujący. Albo doża Sebastian Ziani przyjmuje papieża Aleksandra III; malował Bassano.
Andzia oglądała wszystko jakby śniąc.
Wyszli na balkon od strony kościoła. Tu znowu historyczne cztery konie z bronzu, zdobiące fasadę bazyliki, wspaniałe mozajki tejże. Dalej brama dell‘Orologio, z dzwonem potężnym na szczycie, w który dwie żelazne postacie ludzkie, stojące po bokach walą jak w kowadło, wydzwaniając w ten sposób godziny wieków Wenecji.
Naprzeciw Campanilla wyniosłością swą strzelistą panująca morzu.