Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/172

Ta strona została skorygowana.

Tarłówna rozdraźniona rozpłakała się serdecznie, przytulona do piersi starej kobiety.
Obie płakały.
— Dziecino moja przecie to od ciebie zależy, odłóż ślub i jedźmy do Turzerogów. Horski i tam trafi za nami. Poznacie się lepiej, może go pokochasz... a może Drohobycki?...
Andzia żachnęła się niecierpliwie, lecz opadły ją posępne myśli i dziwny ciężar gniótł serce.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .