Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

W kątach rosły paprocie wielkie i mchy zwisające festonami.
Ściany pieczary ociekały strumykami wody, dokoła skrawka z kamieni, na którym stali, rozlała się woda szeroko, ukazując pod sobą kępy zielonych porostów i muszli. Zamknięci byli dookoła stalaktytami i mokrą frendzlą mchów.
Nagle Horski stojąc tuż przy Andzi wziął obie jej ręce powyżej łokcia, ruchem stanowczym i ścisnął w swych dłoniach. Pochylony nad jej twarzą szepnął namiętnie, prawie rozkazującym tonem.
— Anni... moja, daj mi usta, jeszcze ich nie kosztowałem... a pragnę bardzo. Anni...
Przyciągnął ją silnie do siebie.
Pod Andzią zadrżały nogi, szarpnęła się w tył i zbladła.
— Nie, nie! — zawołała.
— Dlaczego?... Wszak chyba mam prawo prosić o to. Co? Jesteśmy w przededniu ślubu i schowani nietylko przed ludźmi, ale nawet schowała nas natura, najbystrzejsza mewa nie wypatrzy nas tutaj. Jesteś Anni w mojej mocy bezwzględnie, nie ujdziesz mi teraz.
— Właśnie dlatego ufam panu, wierzę, że pan nie wykorzysta sytuacji.
Oskar puścił jej ręce i ustąpił z drogi. Przeszła prędko, zdyszana, niebywale strwożona. Wybiegła z groty i wstępowała szybko na schody.
Ale zaraz na pierwszem pięterku Oskar zatrzymał ją za rękę.
— Dalej ani kroku, panno Anno, siądźmy tu. Miała mi pani zadać jakieś pytanie? Słucham.
Tarlówna usiadła machinalnie na ławce, pod wielką pionową skałą; po bokach puszcza roślin, przed nimi morze.
Oskar zajął miejsce obok Andzi. Zdjął kapelusz, odłożył laskę i opierając się łokciem na poręczy ławki jął chłodzić chusteczką czoło spocone.
— Słucham pytań — powtórzył.
— Nie teraz, teraz... nie mogę. Zresztą to takie trudne.
— Ach więc jakaś indagacja?.... Ciekawym.
Siedzieli w milczeniu długą chwilę. Andzia nerwowo mięła w ręku parasolkę, twarz jej mieniła się łunami rumieńca. Horski ją obserwował.
— Więc nie powie pani o co chodzi?...
Milczała.
— Skąd to wzburzenie w moim dzieciaku?... — rzekł miękko. Czy ja cię spłoszyłem swem żądaniem?... Pomimo tak kategorycznej odprawy — nie ustąpię. Ale teraz zaciekawiają mnie te pytania, na które się tak trudno zdobyć. Pewno jakieś głupstwo?...