do Turzeróg przeprowadził, wiadomo z czyjego rozkazu. Jaki pan taki kram. A merynosy z Drakowa gdzie poszły?... Co tu się działo, hej Boże! Jak przyjechałem powtórnie, tom i nie poznał Toporzysk i Brakowa. Teraz znowu...
Horska drgnęła, rzuciła na Hadziewicza wzrok niespokojny.
On zawahał się na krótko, ale powiedział śmiało.
— Za dużo idzie pieniędzy, pani złota. Co tu gadać. Z temi dziesięcioma tysiącami, co teraz, to już przeszło sto tysięcy przez niecały rok. Ładny grosz. Jakby tak Boże broń szło ciągle, to kiepsko, detyno ty nasza. A kapitałów niema. Co zostało z posagu nieboszczki pani Kościeszyny, to pan Kościesza wyskubał wszystko. Zostały piękne majątki, to trzeba ich szanować, żeby dla dzieci było.
Widząc smutną twarz Andzi Hadziewicz zmienił ton.
— Gorzka prawda, ale prawda. Bóg da to się może i zmieni. Na kiedy mam dostarczyć tych pieniędzy?...
— Za parę dni najwyżej. Niech pan zaraz z Wilczar wyszle: Monte-Carlo, Crédit Lyonnais. Tylko wie pan tak... żeby... pan rozumie?
— O Kościeszę pani chodzi. Już ja to zrobię. Wyszlę pieniądze z Równego. Niech on lepiej nie wie, ot by tryumfował!
Horska zostawszy samą zamyśliła się nad sposobami zatrzymania Oskara w Toporzyskach. Robiła własny rachunek sumienia, przyznawała się do mnóstwa win, czyniąc gorące obietnice poprawy i tworząc dobre projekta. Przyglądała się fotografji męża w wielkim formacie i szepnęła do jego eleganckiej postaci.
— Tak ci bezgranicznie wierzę, tak ufam. Czyż mnie zawiedziesz?
Oczy Oskara szydercze zdawały się mówić do Andzi:
„Przyjadę po pieniądze i odjadę znowu“.
Takie podszepty złośliwego chochlika wywoływały u niej pesymizm. Ironja zgrzytała, ogarniała ją niechęć. Nadlatywały ku niej myśli złe, uszczypliwe, że tylko jej majątek ma wartość dla Oskara, majątek i jej uroda. Atom goryczy wpełznął do serca Andzi i na tym pokładzie kiełkowała w niej zawziętość. Gdy Oskar powróci, ona nie okaże mu również swej tęsknoty, zapanuje nad sobą, by nie spostrzegł, że jednak tęskniła. Ale czy potrafi zmienić swą naturę łaknącą jakiejś opieki serdecznej, uczucia, a choćby tylko tej pewności, że jest dla męża niezbędną, wybraną duszą.
...Gdybyż tak było?...
Ironja zgrzytała.
...On kocha tylko twoje pieniądze i twoją piękność.