— Och, silny argument! Marceli, podaj mi jeszcze rostbifu, wyborny!... pomimo takiego argumentu pani zlynchowałbym tego Kocia za jego wróżby.
Przez twarz Andzi przewiał cień smutku, spuściła głowę, lecz nic nie odrzekła.
Gdy zostali tylko we dwoje, Horski spytał nagle głosem sztucznie rozwlekłym, wolno zapalając cygaro.
— Cóż Drohobycki?... Kiedy był ostatni raz?
— Drohobycki?... — zdziwiła się — był podczas świąt i kiedyś u Hadziewicza w jakiejś sprawie.
— Widziałaś go wówczas?...
— Widziałam.
— Hm! Te sprawy bywają podobno bardzo często. Wcale miły jest ten Drohobycki, nie boi się przestrzeni ani dróg barbarzyńskich i za często miewa tu sprawy... Hm!
— Do czego zmierzasz, Oskarze?...
Horski zamiast odpowiedzi, wyjął z portfelu złożony arkusik i podał go Andzi. Zdumiona rozwinęła i czytała paszkwil na siebie, oskarżający ją o zbyt bliskie stosunki z Drohobyckim, zawarte podczas nieobecności męża. Ktoś ostrzegał o tem Oskara w sposób naglący. Spojrzała na podpis: niezrozumiały gzygzak z dużym zakrętasem. Odłożyła list z gorzkim uśmiechem.
— Uwierzyłeś w tę potwarz?... Może to tylko powodem tego powrotu?...
— Anni nie rób mi sceny, skoro ja ci jej nie robię. Skrypt ten otrzymałem jeszcze przed świętami i... grałem sobie najspokojniej w Kasyno.
— To dowód żeś niezazdrosny.
— Nie, to raczej dowodzi, że nie uwierzyłem. Znam cię dobrze i nazbyt ci ufam.
Andzia powstała z twarzą rozjaśnioną, objąwszy go za szyję, przytuliła twarz do jego twarzy. Oskar odsunął krzesło i posadził ją sobie na kolanach.
— Deser bardzo wykwintny i nie pospolity. Co... — zaśmiał się, całując ją. Anni, co robisz dzieciaku mój cudny? Cóż znowu...
Andzia bowiem przywarła gorącemi wargami do jego dłoni.
— Dziękuję ci Oskarze za twe zaufanie. Wierz mi zawsze, tak ja tobie, ja cię nie zdradzę. Ktoś chce nas poróżnić, bo... bo i ja otrzymałam taki sam list o tobie.
— O mnie?... Cóż takiego?...
— Że nie powracasz do mnie tak długo z powodu jakiejś kobiety, autor paszkwilu dawał do zrozumienia, że... trzyma cię... Lora.
— Gdzie jest ten list?...
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/229
Ta strona została skorygowana.