Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/242

Ta strona została skorygowana.
XXIV.
Demon.

Na górze zamkowej w Temnym hradzie ponuro było i groźnie. Skała obeliskowego kształtu sterczała ciemna, niby pomnik niedoli. Mury ogniłe wyszczerzały poobtłukiwane otwory okien, jak puste jamy w czaszce, wywołując dreszcz przykry.
Horski znał już to miejsce, przywiózł go tu raz, na jego żądanie, nadleśny wilczarski, lecz z Andzią był po raz pierwszy, obserwował ją dyskretnie, ale pilnie. Ona jakby pociemniała, odosobniła się od wszystkich, krążąc samotnie pośród ruin, jakby teraz jeszcze szukając śladów zbrodniarza. Tymczasem mistress Horska roztasowała się pod skałą, pisząc coś w podręcznym bloku, rzucała oczyma na mury i okolicę. Katy fotografowała zawzięcie wszystkie strony ruin. Towarzyszył jej Wiliam Brown, suchy i oryginalny Anglik, kolega Oskara z Cambridge. Oboje tworzyli parę dobraną w typie. Rozprawiali głośno, odgadując epokę i wiek powstania zamczyska.
Horski słuchał obojętnie opowieści starego Grześka, który na Temnym hradzie rozgadywał się zawsze na temat tej miejscowości, z przejęciem takiem, jakby opowiadał pierwszy raz.
— I nie mało tu, jasny panie, utkwiło niedoli i niemało dusz zatratę znalazło. Pohane te mury, da te moczary. Czort ma tutaj sadybę i w swoje poddaństwo uroczysko te zabrał. Ni dla ludzi tu już, ni dla Boga, złe duchy obsiedli zamczysko daj po nocach nieszpory swoje djabelskie odprawiają, a wyją jak siromachy. Nieczysta tu siła, nie ludzka moc ją zwalczyć.
— Hm! i dawno już nikt tu nie mieszka? Kto tu był kasztelanem?... — pytał Horski, śledząc oczyma Andzię chodzącą w oddali samotnie.
— Kto był, tego nikt nie wie, teraz jest czort kasztelanem, djabelskie to województwo. Pan marszałek Hołowczyński dziad naszej pani, szukał po różnych starych dokumentach pochodzenia Temnego hradu i ot, nic nie wyszukał. Zatarte, czysto hładko, taj hodi!