Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

— Boś mi zrobił Oskarze wielką, szaloną przykrość, dotknąłeś mnie boleśnie, postąpiłeś ze mną niegodnie, tyś mnie nie odczuł...
— Zabraniam ci mówić o tych twoich świątyniach — krzyknął prawie.
— A teraz... teraz mnie także nie odczuwasz robiąc takie projekty.
— To jest już zamiar stanowczy.
— Wiesz, czem on jest dla mnie?... to cios okrutny... Żal mi, żeś taki obcy dla swego kraju, żeś się tu nie zaklimatyzował...
— No dosyć o tem! Tyś się powinna zaklimatyzować tam, gdzie ja chcę mieszkać, nie vice versa. Rządzisz się egoizmem. Dlatego, że ty nie chcesz opuścić dziedzictwa swego, ja mam się wtłaczać w stosunki obce dla mnie i niesympatyczne..... Żona nie stawia warunków mężowi, to rola męża: postanowiłem wyrwać cię stąd i wyrwę. Zdecydowane!
Andzia doznała wrażenia, że mury zamczyska zbiegają się szybko ku sobie i że ją zaraz zgniotą w swych zmurszałych ścianach. Ujrzała nagle pustkę szarą, bezbrzeżnie smutną. Pustkę tę uczuła w sercu i w duszy. Żal, lęk jakiś zabobonny i jasnowidzące przeczucie, że teraz otchłań się przed nią otworzy. Ruina jej ideałów, pogrom marzeń najdroższych, wieczysta przepaść. To co jeszcze wspólnie z Andrzejem budowali, co było tchnieniem ich dusz spojonych tożsamością idei, jej miłość do ziemi ukochanej, jej pragnienie pracy owocnej na glebie swego kraju, wszystko to ma być zabite, zgruchotane przez Oskara?... Jej ziemia droga, ojczysta, ma się stać dla nich tylko śpichrzem, kasą, z której będą czerpali dochody, aby trwonić je u obcych?... aby je użytkować w cudzym kraju?...
Gorycz i żal przeistoczył się w niej w gwałtowny wybuch oburzenia i oporu. Nie ustąpi, niema prawa ustąpić z placówki, którą w spuściźnie po ojcu otrzymała. Tu jej święty cel jedyny. Tu pozostanie.
Wyprostowała się jak niewolnica, która zrywa więzy. W twarzy jej była niezwykła energja, w głosie stanowczość.
— Możesz mnie wyszarpnąć od moich wspomnień, pamiątek, ale mnie nie oderwiesz od obowiązków, które mam dla swej ziemi i kraju. Ja stąd... nie wyjadę!
Rzuciwszy to śmiałe wyzwanie, odwróciła się i odeszła śpiesznie. Słyszała za sobą szyderczy, straszny śmiech męża.