Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/270

Ta strona została skorygowana.

że pani jest w zameczku sama i po ciężkiej chorobie. Rybacy, których tu przed chwilą widziałem, współczują niedoli pani; podobno pani uczyła dzieci rybackie i była dobrym duchem ich rodzin, ci ludzie są wdzięczni i życzliwi, opowiadali mi, że kamerdyner Jakób, zaufany pana, strzeże panią, jak cerber, że on ma u siebie pieniądze na wydatki domowe i pani osobiste, że przez jego ręce i kontrolę przechodzi korespondencja.
Anna zakryła oczy, dławił ją wstyd i upokorzenie. Drohobycki kontynuował.
— Ponieważ już po informacji pani Lory odgadliśmy, że listy nasze są konfiskowane, teraz byłem pewny, że konfiskuje takowe Jakób, oczywiście z wyższego rozkazu. Wpadłem na myśl zrobienia próby. Z Duwru zatelegrafowałem wczoraj do pani, że przyjechałem z Wołynia, w ważnym interesie, że chcę się z panią widzieć i proszę o naznaczenie godziny audjencji.
— Nie oddano mi tej depeszy — szepnęła Anna.
— Wiem, ale ponieważ telegram był kategorycznie zapowiadający mój przyjazd, przeto otrzymałem odwrotną wiadomość, że państwo oboje wyjechali z Hurlestone-House niewiadomo dokąd. Podpisany był kamerdyner.
— To okrutne, okrutne, więc ja tyle czasu... w niewoli?...
— Bałem się, że ten fagas zawiadomi męża pani o mojej depeszy z Duwru i że panią wywiozą. Natychmiast wsiadłem do automobilu, nie chcąc stracić ani godziny.
— To dobrze. Kiedy pan wyjeżdża?...
— Myślałem, że... razem z panią?
Horska zastanowiła się.
— Nie, ja pojadę osobno, tak będzie lepiej.
— Boję się być natrętnym, jednakże....pani jest jeszcze bardzo osłabioną, taka podróż długa, bez opieki...
— Nieszczęście i pragnienie ratowania... resztek dodadzą mi sił. Ale przedtem muszę być w Londynie.
— Pani w Londynie?... po co?...
— Nie chcę wszakże uciekać z Hurlestone-House, to by mi ubliżało. Pan chyba rozumie?...
— A jeśli mąż zatrzyma panią? co wtedy?...
— Już mnie teraz nie wstrzyma żadna siła, nawet on.
— Pani Anno... może pani jest w kłopocie z powodu braku odpowiedniej sumy na podróż, proszę się nie krępować... odda mi pani po powrocie.
Horska podała mu obie ręce.
— Dziękuję panu z całej duszy, zacny przyjacielu, za wszystko dziękuję. Jestem istotnie bez grosza, Jakóba prosić nie będę. Owszem, niech mi pan pożyczy tylko na przejazd do Londynu.