Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/273

Ta strona została skorygowana.

szczętnie i pozbawiona dawnej urody, nie była już dla niego przynętą.
Szalał teraz za inną.....
...Głowonóg....
Anna doznawała ulgi niewypowiedzianej, że już przestanie być dla niego pożądaną. Fizyczna i materjalna ruina, ani jedno, ani drugie nie pociągające. Była przynajmniej spokojną osobiście a zarazem ciekawą, jak on się teraz wobec niej zachowa. Gdy ujrzy ją wynędzniałą przez chorobę, chudą, ze śladami jedynie dawnej urody, zginie jego namiętność, która tak długo była jej przekleństwem, ale odżyją w nim może szlachetniejsze porywy, aby tę ofiarę swoją wyratować z ostatecznej nędzy.
Anna pragnęła serdecznie takiej rehabilitacji męża, to też jego wyjazd dotknął ją boleśnie.
Szła trochę bez celu, doznając wrażenia, że jest jakby zawieszoną w powietrzu. Majaczyło jej w umyśle, że trzeba sprzedać trochę klejnotów, by zyskać potrzebną sumę na dróż do kraju. Odmówiła prośbie Drohobyckiego, nie spodziewając się, że nie zastanie Oskara w Londynie. Minęła kilku jubilerów nie mając odwagi wejść. Wtem spotkała się oko w oko z Katy Horską.
Chuda miss wyciągnęła do niej rękę serdecznie, co Andzię niezmiernie zdziwiło.
— Jak się masz Anni! Czy już jesteś zdrową? wyglądasz okropnie. Pewno już wszystko wiesz o Oskarze?
— Co się stało?...
— Więc nie wiesz? Oskar wyjechał do Paryża ze swą kochanką, baronową X... Francuzką, awanturowali się tu zupełnie jawnie. No, zresztą wiedziałaś o tem, zapewne, jeszcze w zimie.
Anna uczuła dziwny bezwład nóg, bała się upaść. Nie przewidziała takiej ostateczności, wieść ta przygwoździła ją na miejscu.
Katy badała wzrokiem bratową.
— Widzę, że jestem pierwszą zwiastunką tej wiadomości, ty mi tu zaraz zemdlejesz, jesteś jak cień. Chodź, pojedziemy do mnie.
Podprowadziła zdrętwiałą Andzię do doróżki.
— Po co wyjeżdżałaś z Hurlestone-House będąc chorą? Oskara nie zatrzymałabyś nigdy, on teraz znowu szaleje. Widzisz to są mężczyźni! egoiści, brutale, niegodziwcy. Oni wszyscy tacy, chcą nas mieć za niewolnice, człowieczego w nas nic nie uznają. Potwory! A ty im wierzyłaś, oddałaś Oskarowi całą swą istotę na ofiarę całopalną. Ogromnie naiwne są kobiety.
Anna milczała, zgnębiona była i pełna strasznego upokorzenia.