— Musisz Andziu spłacić moje weksle, inaczej djabli mnie wezmą.
— Ale jakież ja mam obowiązki płacić twoje długi, Januszu, zastanów się.
— Dlatego, że weksle te są z twoimi podpisami.
Anna zbladła. Janusz patrzał na nią bezczelnym wzrokiem.
— No, tak, podrobiłem twój podpis, gdzie miałem cię szukać, może w Anglji? a pieniędzy potrzebowałem na gwałt. Papa nie skory do dawania, ty wiesz, jaki to numer. Cóż tak na mnie patrzysz?...
— Ty ośmielasz się fałszować moje nazwisko?... Ależ to podłe Januszu, to kryminalna sprawa.
— To też dlatego przychodzę do ciebie w nadziei, że sprawę tę umorzysz. Zbliżają się terminy płacenia, za kilka dni mogę być skompromitowany.
— Otrzymasz zatem słuszną karę za łotrostwo, nie licz na mnie, jestem sama w ciężkich warunkach i ratować cię nie będę mogła.
Janusz zaśmiał się cynicznie. Widząc jednak upór Andzi zaniepokoił się, sposępniał, jął narzekać na ojca, że nie uwzględnia jego potrzeb i bajecznie mało daje mu „forsy“, że on wobec tego musi zaciągać długi. Z usprawiedliwiań się i narzekań przeszedł w ton sentymentalny, w końcu zaczął prosić Horską, błagał ją, by go ratowała, słuchał z pokorą jej napomnień i ostrych wymówek, obiecywał poprawę, aby go tylko teraz ocaliła od hańby i wstydu. Tak zręcznie potrafił przemawiać, taki był zrozpaczony i biedny, że wzruszył Annę, pomimo, że już przestała ufać ludziom. Młodość Janusza i wpływy jego ojca, które nim kierowały łagodziły w oczach Andzi jego winę. Zresztą był to jej brat, więc skazywać go na karę więzienia?... piętnować go odrazu w młodości mianem oszusta, co już na całe życie może być jego niedolą?...
Anna przestała się wahać, gdy Janusz wymienił sumę, odetchnęła, spodziewała się gorzej.
Młody Kościesza prosił zaraz o pieniądze, lecz mu ich nie dała postanowiwszy osobiście spłacić wierzycieli. Spotkało ją znowu straszne rozczarowanie. Weksli z jej podrobionym podpisem okazało się tak dużo, że ogólna suma była dwa razy większą od tej, którą Janusz wymienił.
Anna znalazła się w nader przykrym położeniu, kwota zdobyta za sprzedane klejnoty nie wystarczała. Ostatnią sumę za Temnyj hrad Anna już odesłała do Londynu wierzycielom Horskiego.
Drohobycki radził jej, aby spłaciła tylko część weksli Janusza, resztę powierzając Kościeszy, który miał pierwsze obowiązki względem syna. Kościesza, zaczepiony o to przez Drohobyckiego, zjawił się w Wilczarach osobiście.
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/281
Ta strona została skorygowana.