Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/283

Ta strona została skorygowana.

— Ani kawałka, powtarzam.
— Ha, ha! A ja pani zapowiadam, że grunta te, jak i całe Wilczary, zmuszoną pani będzie sprzedać bardzo prędko i... możebne, że ja będę ich nabywcą.
— Zapewne także pod pokrywką jakiegoś żyda szachraja, jak w kupnie Temnego hradu?
Kościesza sponsowiał.
Sposobów nie przewiduję naprzód, ale Wilczary wysuną się z pod nóg pani tak samo impetycznie jak Toporzyska i Draków. Nie chcesz mi pani sprzedać teraz wyrębów, oddasz mi je za pół roku i za pół ceny.
— Nigdy! Zginę tu, lecz ziemi tej ostatniej mojej, nie oddam za nic i nikomu.
— Hahaha! Zabawna egzaltacja. Miewała ją pani i dawniej, jednakże nawet wtedy zawodziła.
— O jakim zawodzie pan mówi, czy o wypadku w Temnym hradzie, który jest obecnie pańską własnością?... Moja ówczesna egzaltacja nie doznałaby tam porażki, gdyby mogła przewidzieć, że istnieją w ludziach wampiry mające na swych usługach upiorne indywidua w rodzaju Chwed’ka.
Kościesza zbladł straszliwie, zdrętwiał, jakby się cały zamienił odrazu w bryłę martwej gliny. Okropne w wyrazie, wilcze źrenice rzucił niepewnie na Annę i pochylił się tak, jakby już... już miał ją zdławić.
Ona mówiła dalej spokojnie, bardzo stanowczo.
— Powtarzam panu raz jeszcze... ziemi nie sprzedam i sfałszowanych weksli Janusza, po nad sumę, do której mi się sam przyznał, nie spłacę. Jeśli zaś dowiodę fałszerstwa mego podpisu, Janusz pójdzie do więzienia.
— I pani mówisz o tem z zimną krwią?... i pani na to pozwoli... żeby jej brata...
— Panie Kościeszza, czy pan nie uznaje, że pierwsze obowiązki są względem syna, nie zaś względem przyrodniego brata?...
— Syna?... O ile wiem mąż pani gienjalnie tracił majątki, tu wykazał znakomite zdolności, innych jednakże rezultatów jego męskiej energji... nie widać. Skądże raptem syn?... Chyba podróż przyjaciela pani Drohobyckiego do Anglji, wywarła tak piorunujący wpływ i stała się przyczyną przyszłych nadziei rodu Horskich.
Anna pod obuchem tego bezmiernego cynizmu nie straciła panowania nad sobą, choć drżała ze zgrozy, wstrętu i obrazy. Podeszła naprzód parę kroków i otworzywszy drzwi wskazała je Kościeszy ruchem energicznym.
— Wychodź pan stąd natychmiast... i więcej się tu nie pokazuj.