... Szczęście z Andrzejem było jak morze głębokie, rozległe, a złote, a błękitne, a tęczą i zorzą prześwitujące...
... Dlaczego znikło tak prędko, bez ratunku... brutalnie...
strasznie!...
Zwikłały się obrazy w myśli Andzi, wizje sunęły jedna za drugą, splątały wspomnienia...
Była ich taka moc...
Płynęły od nich barwy pastelowe, natchnione, świetliste odbrzaski...
Może motyl podczas swego istnienia krótkiego, jak sen o niebie nazbiera takie mnóstwo kolorów i kropel słodkich z kielichów kwietnych?...
Myśli falowały w mózgu Andzi jak cicha toń morska. Melancholijne były, smutne, tęskne.
Czasem myśl słodszą nasunęła wizję, ona niosła zapomnienie chwilowe, koiła, dobry, łagodny dając spokój duszy zbolałej.
Zaszumiały przed Andzią stepy wilczarskie, roztocze kwiecia, traw, ziół wonnych... zapach macierzanki... Dokoła chylą się główki kwiatowe, idzie od nich szept miłosny, idzie rozkosz. Jakiś głośniejszy szum.... to dęby huczą z oddali... tam została chata Grześka; stary borowy uśmiecha się i robi znak krzyża za Andzią i Andrzejem. Oni idą przez step... Jędrek odprowadza ją do Wilczar.
Otoczył ją ramieniem silnem i wiedzie... swoją narzeczoną.
... Hańdziu! Jędruś!... szepcą usta na ustach.
Step ich kryje w sobie, zanurzeni w nim, spokojni... Idą...
szczęśliwi, a kwiaty śpiewają nad nimi. Och, jak słodko szumi step...
Andzia oczy ma zamknięte, siedzi na ławce sztywno, zapatrzona w wizję...
Bełkot fal morskich bierze za szum kwiecia i traw...
Głośniejszy zew morza... to u niej dęby huczą...
Pachną rośliny wytworne, słony smak wody miesza się z wonią subtelną kwiatów skalnych...
Ale dla Andzi to stepy wilczarskie zapach ronią...
Niema morza, ni skał, ni krzewów rzadkich, są tylko białe margeryty, dzwonki lila, krwawe smółki, bodziaki-osty wyniosłe o liljowych i bordo szczoteczkach... Są zioła... trawy bujne... jeden kwietnik...
... Niema niebezpiecznego cypla na zrębie skały, nad przepaścią morską...
... Jest tylko step i step...
Ona i... Jędrek...
... Niema barjerki żelaznej, zbyt niskiej oddzielającej ją o krok od zguby...
Jest tylko step szumiący... kwiaty...
Hańdzia czuje, że rosną jej skrzydła,... coś ją unosi z miej-
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/30
Ta strona została skorygowana.