— Oo! zaraz do czego?... Widzisz, mogłabym się gniewać na Oskara, mścić się na nim...
— Za co?...
Przeniknął Andzię dziwnie przykry niepokój.
Lora pominęła pytanie, jakby nie słysząc.
— Ale ja także jestem wyższa nad takie niskie zemsty. Tylko przed Nordicą umyślnie dyskredytuję Oskara, dając nawet błahe argumenta, głębszych dla Berti nie potrzeba.
— Po cóż to robisz?...
Lora ocierała twarz o policzek Andzi.
— Bo... bo on mnie posądzał, wyobraź sobie. Wogóle Berti jest zazdrosny, ale tylko o niektórych, bo zresztą... Ach!... On taki... taki głupi... Daliśmy sobie obopólną wolność i swobodę, więc niby o nic nie pyta, ale czasem, w przystępie... szału dla mnie, robi mi sceny... Ja go także o nic nie wypytuję, wszystko mi jedno... wiem, że ma teraz nowy feblik, jakąś Greczynkę. A jednak do mnie wraca.
Andzia delikatnie wysunęła się z jej objęć, Lora spojrzała na twarz dziewczyny i zawołała nieco zgryźliwie.
— Brzydzisz się nas, Anuś! Ha, inne światy! Ty i ja nie odczujemy się nigdy.
— Po co ja ci to mówię właściwie. Ale wiesz, że cudownie teraz wyglądasz... Riwiera ci służy, nabrałaś cery i... jakby to powiedzieć... oto blasku. Jaś pisał do mnie, pytając, o ciebie.
Andzia drgnęła wyraźnie.
— Cóż mu odpisałaś?...
— Jeszcze nic. Jaś jest jakiś kwaśny, jak zwykle zresztą. Pisał i do ciebie w tych dniach... prawda?... Był do ciebie list i od tego smyka, Janusza Kościeszy. Czy ty z nim korespondujesz?...
— Owszem czasem pisuję.
— Jan pragnie bardzo twego powrotu. Ale ja cię nie puszczę, aż do maja, do czasu wyludnienia się Riwiery. Niech potęskni, albo niech tu przyjedzie.
Anna poczuła, że blednie, w obawie by Lora tego nie zauważyła, zagadała pospiesznie o czemś obojętnem i uniknęła badań kuzynki...
Horski zawiadomiony o wycieczce przybył natychmiast. Był wyjątkowo sztywny. Andzia odczuła, że projekt wspólnej jazdy do Nicei zmroził go. Na chwilę przed wyjazdem zjawił się w willi hrabia włoski, w monoklu z bezczenlym wyrazem twarzy.
Lora powitała go rozkosznie.
— Zaprosiłam hrabiego Humberta na szóstego, do naszej kompanji. Pomieścimy się w automobilu, gdyż Berti będzie nas wiózł, szofera wysłałam koleją do Nizzy, na nasze spotkanie.
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/65
Ta strona została skorygowana.