— Pan nie mówi wszystkiego... ja chcę wiedzieć o co panu chodzi?
— Nic pani wszakże na tem nie zależy, ani... mnie ostatecznie.
— Więc pan nie powie?...
Zwrócił na nią zimne oczy.
— Co mianowicie?...
Andzia drżała, rozdrażniona niesłychanie.
— No, to... to... co pan zaczął... Dlaczego było panu przykro... patrząc na mnie?...
— Powtarzam... zepsuło mi to panią...
— Ach, jakiż pan nieznośny! Więc dlaczego zepsuło?... — wybuchnęła.
— Hm... ci państwo, tam na środku, myślą, że się kłócimy...
— Pójdę sobie! Tak najlepiej.
Wstała, on ją zatrzymał ująwszy delikatnie za rękę.
— Niech pani siada i posłucha. Skoro pani... zależy... na mojem zdaniu, zatem powiem.
Puścił jej rękę, oparł się łokciem o stolik z dziennikami, i pochylony ku niej lekko, mówił głosem przyciszonym, patrząc na nią łagodnie...
— Pani nie zna Kasyna, ludzi tutejszych... różnych spekulacyj... Tymczasem wszystko to istnieje i dla pani wyłącznie ani myśli się przeistaczać. Siła leży po ich stronie, oni tu nadają prawa i ton, nie pani. Wolno się do nich stosować lubi nie. Pani dziś była zastosowaną.
— Nie rozumiem! Jakim sposobem?... Dlaczego?... — pykała gorączkowo.
— Jest pani młodą i... niezwykle piękną... widują panią niedawno w towarzystwie... znanem tu dobrze. O tem, że pani jest Tarłówną z Wołynia, nikt nie wie, pomijam osoby wtajemniczone, oczywiście. Ale wiedzą, że Nordica buja po świecie i samotnym być nie lubi, protegując wolną miłość, jego zaś żona bawi się w Monte-Carlo... bardzo wesoło... za jego przykładem. Duc d‘Escars zostawił w Kasynie swoje miljony. Lwią część zabrały... kokoty. Mogę mówić otwarcie, nie jest pani dzieckiem, chociaż czasem zdaje się niem być — blady uśmiech na ustach.
...Więc d‘Escars ma już tu swe zasługi... kampanję skończył, lecz nie zeszedł z pola... pośrednio jeszcze tkwi, sam nie gra... ale wciąga. Humbert właśnie teraz debiutuje; powodzenie duże, większe u kobiet, mniejsze w grze, to właśnie cechuje kasynowych ulubieńców. Ale płynie całą parą, tutta la forza, wszystkie maszty rozwiane, pojemność ogromna... Hm... Nordica to także viveur pośledniego gatunku..,
— Zaczynam rozumieć i... — szepnęła Andzia stroskana, nie dokończywszy myśli.
Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/79
Ta strona została skorygowana.