Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

Andzia okropnie blada, z włosami w nieładzie, cisnęła energicznie guzik od dzwonka, dyszała oburzeniem, trzęsła się z wysiłku i trwogi.
Wbiegł lokaj i pokojówka Lory Vittoryna.
Anna wskazała im zamknięte drzwi.
— Tam jest wasz pan, pijany jak bydlę, wyprowadźcie go natychmiast!
Służba zdziwiona, usłyszawszy za drzwiami klątwy i sapanie Nordicy wyszła pospiesznie.
Tarłówna zawołała do Eweliny.
— Wyjeżdżamy stąd pierwszym pociągiem, trzeba rzeczy spakować.
W parę godzin potem, wczesnym rankiem, Andzia i panna Niemojska wsiadły do pociągu, dążącego w stronę Nicei.
W willi Nordiców prócz służby, nikt o tem nie wiedział. Wszyscy spali.
W samo południe zjawił się Horski. Zdumienie jego nie miało granic, gdy na zapytanie o Tarłównę lokaj powiedział mu, że obie panie wyjechały rannym pociągiem, ze wszystkiemi rzeczami. Oskar zażądał widzenia się z Lorą, lecz obojga Nordiców nie było w willi. Zagadkowe miny służących zastanowiły go, wypytywać nie chciał.
...Co to jest?... czy ona obraziła się na mnie, czy uciekła przed... tamtymi?...
Lokaj widząc jego wielkopański chłód, nieśmiał nic obiaśniać, rzekł tylko jakby rzecz zwykłą:
— Pan von Bredov Nordica odjeżdża dzisiaj do Paryża. Sleeping car zamówiony.
Horskiemu błysnęły oczy. Poszedł na dworzec kolejowy i przeprowadził badanie ze ścisłością detektywa. Wkrótce potem kupował przy kasie bilet do Beaulieu