Ottokar zamyślił się.
— No tak, mnie witają, znacznie chłodniej, to prawda. Są to widocznie refleksje pewnych przykrości politycznych.
— Być może, jednakże ja im tu niezbyt ufam, a o ile Gwiazda Morza, jako niezrównany wytwór fantazji ludzkiej, jako całość skończenie piękna, wywarła na mnie wprost bajeczne wrażenie, o tyle w mieszkańcach tutejszych widzę dla nas tak czarne serce, jak czarnemi są ich oczy. Po prostu jakbym przeczuwała, że za każdym węgłem domu, na każdej gondoli, wśród tych strojnych tłumów, zawsze nas otaczających, na morzu czy w mieście, czyhają zamaskowani spiskowcy.
Gizella zauważyła ze słów i zachowania się Ottokara, że swemi spostrzeżeniami sprawiła przykrość mężowi, więc przestała o tem mówić.
Lubiła się kąpać w morzu, dojeżdżając gondolą do osobnej wysepki, niezbyt oddalonej od miasta. Towarzyszyły jej zawsze, dama honorowa Rekwedka, młodziutka hrabina Inara Dalney i margrabina Alwi. Cesarzowa w turkusowym jedwabnym kostjumie i takim samym zawoju na włosach pluskała się rozkosznie w falach czystych jak lazur. Odpływając daleko od brzegu, wyglądała jak perła, lekkim różem nasiąkła, jak bogini koralowych pałaców. Niby dziecko swawolne igrała z kryształowemi falami, zbliżając się w lekkich rzutach do brzegu i pryskając kaskadą wody na siedzącego na trawie doga. Ulubieniec Kediw przyglądał się z flegmą niewinnym igraszkom swej pani. A ona śmiała się, cieszyła, niebaczna na czas upływający i na godziny, zapowiedzianych odwiedzin lub przyjęć.
Zdarzyło się wszakże pewnego razu, że wśród takiej dziecięcej wesołości na morzu Gizella zamyśliła się nagle i przeszła niespodziewanie w poważny nastrój. Wypłynęła na brzeg i pogrążona w jakiejś wizyjnej zadumie, rzekła do swych towarzyszek:
— Mam wrażenie, że w Gwieździe Morza będę znowu dopiero wtedy, gdy w oczach moich zaćmi się świat i nawet gdy ta cudowna zjawa miasta w morzu ponurą mi się wyda...
Obie hrabiny zatrwożyły się.
— Skądże znowu, najmiłościwsza pani, takie przepowiednie złe w dniach promiennego szczęścia? — zawołała z entuzjazmem hrabina Inara Dalney.
— Wasza cesarska mość zawsze lubi dopełniać arcydzieło słonecznych swoich tęsknot i marzeń kolorami nocy, a za kotarą piękna widzieć piekło cierpienia — dodała margrabina Alwi.
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/118
Ta strona została przepisana.