Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/120

Ta strona została przepisana.

— Zdaje mi się, że halucynacyjny napastnik, który godził w mą pierś tam, na wyspie, był jakby typem podobny do naszego wioślarza... Jednakże tamta wizja moja tak wyraźna może być obrazem mojej przyszłości... Czasem przeznaczenie człowieka ukazuje się jak cień i zapowiada bliskie, a może nawet bardzo bliskie uderzenie gromu...
Myślała chwilę, poczem rzekła znowu:
— Patrzcie, jak te krople wody tryskają z wioseł niby łzy... Nie wiem, może są to łzy szczęścia...
Kazała wioślarzowi śpiewać.


Para cesarska i książę Sebastjan z rodziną bawili na polowaniach jesiennych w Rainz wśród olbrzymich lasów. Gizella była tam razem z przyjaciółką serdeczną, księżniczką Magdaleną, swoją rówieśnicą a córką księcia Sebastjana. Obie zapalone miłośniczki spacerów i swobody wymykały się często o świcie do boru, by biegać w porannem słońcu, zrywać kwiaty, skropione rosą, i kąpać się w rzece, wypływając daleko na chłodną toń. Wesołe ich śpiewy rozlegały się nutą młodzieńczego zapału i ukochania życia. W Rainz nie było księżny matki, pogodnego uśmiechu nie płoszyły jej złe, często szydercze spojrzenia.
Zamek wśród lasów wyglądał jak gniazdo sokole, z którego można było wylatywać swobodnie na szerszą przestrzeń, dwór zaś jego był tak dobrany, że Gizella czuła się w nim jak wśród przyjaciół, biorących bezpośredni udział w jej wesołości i w spełnianiu projektów, których miała zawsze mnóstwo. Dwór szedł za cesarzową, ona w nim panowała niepodzielnie.
Urządzano obozowiska w głębi lasu nad jeziorem, łapano ryby, tańczono na murawie, przy płonących gęsto ogniach, naśladując koczowników cyganów. Cesarz pod wpływem żony rozbawił się i był zawsze pełen werwy junackiej, gdy zaś chodziło o dogodzenie fantazji Zili, okazywał niezwykłą pomysłowość.