Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

święty, co go za cały świat i za cierpienie najstraszniejsze nie zdobędzie... Żegnajcie!
Spuścił oczy i pochylił czoło do odejścia.
— Stój... Patryku! — zawołała Gizella, wyciągając do niego rękę. — Wszak ty jesteś góral Patryk, nieprawdaż?
Siłacz zadrżał, twarz mu się zmieniła nagle, jakby padła nań zorza świetlista, w oczach zapalił mu się blask szczęścia niezwykłego, na ustach osiadł uśmiech dziecięcy radosny. Nie mógł wymówić słowa; osłupiały przez moment, oczarowany upadł, jak długi, do nóg cesarzowej i zaczął bełkotać urywanem łkaniem:
— Najmiłościwsza... panieneczka poznała mnie... hej! poznała Patryka... nieszczęsnego górala... Teraz ja szczęśliw, teraz ja król na cały świat! Hej!
— Kto to jest? — zdumiał się cesarz.
Gizella dała mu znak porozumiewawczy, że go potem objaśni i pochyliła się nad góralem, dotykając jego ramienia.
— Wstańcie, Patryku — rzekła słodko — niech was Bóg błogosławi za wasze poświęcenie dla nas.
W tem z gąszczów wyjechali konno Gedeon kilku dworzan cesarskich. Na widok rozszarpanego psa, okrwawionego cielska niedźwiedzia i leżącego u nóg cesarzowej człowieka dworacy przyspieszyli kroku, przerażeni. Cesarz zwrócił się do nich przywołujące.
Patryk powstał blady, zalany łzami. Gizella szybko zdjęła z szyi złoty łańcuszek z brylantowym krzyżem i włożyła go na szyję oszołomionego górala.
— Przyjm odemnie tę pamiątkę, dobry, dzielny Patryku, a także pozwól nam pomyśleć o twoim losie, bo naprawdę powinniśmy zatroszczyć się o ciebie.
Patryk chwycił krzyżyk, błyszczący mu na otwartych w koszuli piersiach i przycisnął go do ust.
— Nie trza, najmiłościwsza panieneczko — odpowiedział przez łzy. — Jam już hojnie wynagrodzony, że wy mnie poznali! Pamięć moja o was, panieneczko, to jeden skarb mój największy, a to teraz drugi taki sam... Ja bogacz! hej, hej! — wykrzyknął z szalonym wybuchem radości, pochylił się, pokornie objął kolana cesarzowej, skłonił się nisko cesarzowi, poczem, nie widząc zda się nikogo więcej dokoła, ruszył w las z zadartą hardo głową. Za chwilę znikł w gąszczach.
Gizella była wzruszona, Gedeon, niepytany przez nikogo, zaczął opowiadać o tym dziwaku-góralu, co to jest kiepski na umyśle, krzywdy nikomu nie robi, tylko się błąka i błąka, ukazując się czasem to pod pałacem w Passetoff, to nad jeziorem, to pod Srebrnym Hełmem, to — mówią