utorować sobie drogi do mnie, a miłość jej dla mnie była silniejsza ponad wszystkie względy. Oczywiście, nie mogłem dłużej znieść obecności tej przewrotnej kobiety i wygnałem ją z granic Arwji. Sam podążyłem do Passetoff, ażeby wytłumaczyć Klotyldzie swą nierozwagę i przywrócić nadal zerwane więzy narzeczeństwa. Ale siostra Twoja okazała się nieubłaganą. Rozumiem ją. Ambicja jej ucierpiała zbyt silnie, a znowu dziewiczość jej nie mogła darować mi przygodnej Io...
I stało się! Jestem w Swantajn, na lato zaś jadę do Snu-Łabędzia, mego pałacu na wyspie kwiecistej. Nie chcę o kobietach myśleć, jedynie Ciebie, Zili, biała siostrzyczko moja, błagam, odwiedzaj samotnika, który poznał siebie i już do końca życia będzie śpiewał swoją pieśń łabędzią, pieśń duszy, pieśń serca tęskną a beznadziejną...
Oprócz Ciebie, Zili, nie kocham nikogo, taka zresztą miłość, jak moja, mogła się zrodzić w piersi Wittelsgetha dla Wittelsgethówny. A więc jestem Ci bratem. Klotylda ma dużo podobieństwa do Ciebie — to mnie porwało, lecz nie związało, bo ona to nie Ty. Klotylda widocznie łatwo zapomniała o mnie, bo, jak wieść niesie, zaręczy się wkrótce z księciem Dalwalencji. Gorzej jest z bratem Twoim starszym, Janem Luiselem, który żeni się z tancerką, jakoby hiszpańską. Tancerka ta ma bajeczne rzemiosło w nogach i zwie się Sylwina Netel... A więc Jan Luisel Wittelsgeth i Sylwina Netel... Pyszne zestawienie, nieprawdaż?...“
Cesarzowa opuściła list na kolana. Przez chwilę siedziała nieruchomo przybita wiadomością o bracie.
— Nie, Luisel żartuje, to chyba niemożliwe! — wybiegł z jej ust szept głośny.
Czytała dalej z wypiekami na twarzy.
„ — Żadne perswazje nie skutkowały, zapalił się nasz braciszek i w rezultacie prowadzi do ołtarza tę Netel. Małżeństwo będzie oczywiście morganatyczne, bo jakaż to księżna Arwji z domu Netel, wzięta wprost ze sceny! Jako król Arwji nadałem tej miłej kuzynce tytuł baronowej Warselee i moje królewskie pozwolenie. Cóż miałem robić?... Nie przejmuję się, bo to Wittelsgeth, więc — fantasta. Po nas można się spodziewać wielu rzeczy, o jakich nie śniło się Srebrnemu Hełmowi, jakkolwiek widział on już mnóstwo głupstw, popełnianych na tronach królewskich... i cesarskich, nie wyłączając arwijskiego i sustjańskiego. Jedno jest sympatyczne w tem przyszłem małżeństwie, a mianowicie, że Jan Luisel kocha naprawdę Sylwinę, widząc w niej gwiazdę niebiańską, podczas gdy jest to zwykły węgielek, tlejący w popiele...“
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/147
Ta strona została przepisana.