z pozornym chłodem, choć cała wrząca wewnętrznie, odsunęła lekko księżnę i nacisnęła klamkę. Hrabinie Dalney dała znak, by została w salonie. Przeszła sypialnię krokiem szybkim, nerwowym, otworzyła drzwi łazienki.
— Mama! Mama! — krzyknęła Beata, wychylając się z białych puchów.
Cesarzowa skinęła głową na uniżone ukłony piastunek i pochyliła się nad dziećmi. Z jej wzburzonej przed chwilą twarzy znikł najmniejszy cień, słońce promienne zaigrało w jej oczach i rozjaśniło ją uśmiechem. Jednem objęciem najczulszem przycisnęła do swych ramion synka i córeczkę, okrywając ich główki rzęsistemi całunkami. Gizcellę wkrótce pochłonęła radość i szczebioty tych dwóch najbliższych jej istotek, więc zaczęła cieszyć się razem z niemi, szczęśliwa, że je tuli do siebie.
Wizyta jej przeistoczyła się w ucieszną igraszkę, pełną swawoli dziecięcej, śmiechów i okrzyków radosnych.
Weszła księżna i naraz wszystko ucichło. Dziewczynka stropiła się i spojrzała na księżnę z powagą, w której był niepokój. Na widok stropionych oczu dziecka cesarzowa zawrzała buntem, lecz opanowała się ze względu na piastunki i ochmistrzynię. Pozornie obojętna żegnała dzieci i, skłoniwszy się chłodno księżnie, skierowała się ku wyjściu. Księżna Annuncjata Zofja poszła za nią. Zatrzymała ją w salonie.
— Waszą cesarską mość to może gniewa, ale prosiłabym o rzadsze wizyty u dzieci. Sądzę, że raz na miesiąc wystarczy.
— Słyszałam o tem już dawniej i dzisiaj, — przerwała ze spokojem Gizella, panując nad sobą. — Słyszałam o tem wielokrotnie i mogę tylko się dziwić, że wasza cesarska wysokość znajduje szczególne upodobanie w powtarzaniu jednych i tych samych komunałów... odnoszę wrażenie, że matka mego męża nie znała nigdy miłości macierzyńskiej i nie wyobrażała sobie stosunku matki do dziecka. Proszę więc przyjąć za rzecz powszechnie wiadomą, że jedyne prawo do dzieci posiada ich matka i jedynym czynnikiem wychowawczym jest serce matki.
Księżna zmrużyła oczy, pełne szyderstwa.
— Być może, — rzekła, cedząc słowa, — że tam, gdzie dzieci wyrastają na nieuleczalnych fantastów i melancholików, matki obdarzone są innemi pojęciami i wyjątkowe rządzą niemi uczucia. Dlatego będę szczerą, kiedy powiem, że wasza cesarska mość dzieci wychowywać nie powinna. Bo wszak, co uchodziło na książęcym dworze w Passetoff, nie może być stosowane na dworze monarchji
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/151
Ta strona została przepisana.