Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/153

Ta strona została przepisana.

— To nikczemne oszczerstwo, to nieprawda! — krzyknęła Gizella.
— Niech się wasza cesarska mość nie unosi, wszyscy o tem wiemy, irytacja nie uratuje pozycji.
— Stwierdzam, że to potwarz! Jestem zbyt dumną, bym się tłumaczyła przed księżną, ale wasza cesarska wysokość powtórzy to przed cesarzem!
Księżna wzruszyła ramionami.
— W takim razie ktoś was podejrzał, wykorzystując waszą nieostrożność na schadzce.
— Księżno! — wybuchnęła Gizella, mierząc w księżnę oczami pełnemi już piorunującego gniewu. — Nie synowa twoja, lecz cesarzowa Sustji rozkazuje ci zamilczeć wobec jej majestatu!
Wzburzona do dna duszy, z czołem wzniesionem wysoko, widmowo blada, ze ściągniętą brwią i płomieniami w oczach minęła osłupiałą księżnę i — wyszła z komnaty.


Cesarzowa Gizella żyła w ciągiem podnieceniu i w tłoczącym ją niepokoju... Księżna matka odsuwała od niej cesarza, systematyczną siecią intryg oplątując go i niwecząc stale wszelkie dobre wpływy Gizelli.
Wyczerpana duchowo i fizycznie w gorączkowej rozterce, cesarzowa zapadła w stan apatji kompletnej. Zamyślona przesiadywała długie godziny w cienistym parku szejruńskim, patrząc na chybotliwe plamy słońca, rozrzucone na ścieżkach i na trawnikach. Lekarze niepokoili się poważnie, doradzali bezzwłoczny wyjazd nad morze daleko na południe. Cesarzowa zaś, zobojętniała na wszystko, nie miała ani sił ani chęci wyruszyć w dłuższą podróż. Z dziećmi widywała się jedynie wtedy, gdy w towarzystwie ochmistrzyni przyjeżdżały do Szejrunu. Oficjalne te wizyty drażniły ją, lecz znajdowała, że walka będzie bezcelowa. Rozrastała się w niej pustka w głuchą bezbrzeżną pustynię, w której próżno szukałaby samej siebie, swojej dawnej istoty, swoich zapałów i pragnień. Prze-