Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/175

Ta strona została przepisana.

naprawdę ojciec mój ukrywał to przed tobą? a wszak to w całym kraju jest wiadomem.
— Ja wiem, wasza wielmożność, że cały naród odrodził się pod cudownym wpływem i urokiem najmiłościwszej pani. Ona jest zorzą naszą i nadzieją. Rekwedzi wszyscy wiemy, że nad nami czuwała i czuwa nawet z daleka, czczą ją i kochają, jak świętą. Ale... że jest ona królową?...
— Jeszcze nią nie jest, ale nie daleka ta chwila, kiedy ukoronuje ją naród rekwedzki, — rzekł Sweno z mocą w głosie. — Jest godna tego, by skroń jej przyozdobić naszą starożytną koroną królewską. To się spełni!
— A... cesarz?...
Sweno drgnął, wpił oczy w burgrabiego.
— Cesarz jest jej mężem, a więc musi być królem Rekwedów, inaczej wszak koronować najmiłościwszej nie możemy. Cesarz zawdzięczać będzie koronę rekwedzką swojej żonie i jej wpływom. Ukoronowany będzie Ururg... Tak! Ale spełni się to przez jego żonę, ona jest istotną orędowniczką naszego kraju. Czy sądziłeś, stary przyjacielu, że ja dopiero tu przyjechałem po takie wiadomości?... O nie!... Jestem już na Rekwedach od bardzo dawna. Pracowałem, słuchałem, badałem ludzi i stosunki, patrzałem oczami nieufnemi, by się przekonać, czy to, co mnie najpierw do kraju przyciągnęło, jest prawdziwe i słuszne, czy nie wchodzą w grę mamidła, którym łatwo uledz? Bunt we mnie wrzał... pożerał mię płomień niepokoju, bo sądziłem, że to właśnie mamidła. I bliska była godzina, może straszliwa w skutkach, bo krew we mnie kipiała za te okruszyny dawane nam. Ale stało się... inaczej. Teraz widzę, że chwilowa utrata nadziei... to był przełom... i wierzę, że myśl twórcza najmiłościwszej pani wstrzymała ojczyznę od zguby?... Dziś otwarta przed nami przyszłość jasna... dziś to już nie złuda, już można działać inaczej, trzeba wkroczyć na inną drogę, inny tworzyć czyn, z hymnem radosnym na ustach, z dziękczynieniem w sercach i z hołdem najwyższej wdzięczności dla Niej.
Słowa ostatnie Sweno wyrzekł z głębokiem wzruszeniem. Nie uszło to uwagi Tolomeda. Staremu na nowo łzy błysnęły w oczach.
— Prawda, wasza wielmożność, prawda święta! Dawno już nie było najmiłościwszej pani na Rekwedach, niema jej teraz nawet w Sustji. Opuściła dwór i wyjechała daleko... Wiadomo z jakiego powodu... U nas mówili powszechnie, że jakby cesarzowej było źle w Idaniu, to niechby na Rekwedy przyjechała, tu każdyby jej kwiaty