Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/176

Ta strona została przepisana.

rzucał pod nogi, że w niebie nie byłoby dostojnej pani lepiej. Rekwedzi wielce ją, kochają i pani dostojna kocha nas. Czemu jednak nie schroniła się tutaj, nikt nie wie. Ach, panie mój, kto ją pozna, kto raz zobaczy najmiłościwszą panią, ten zawsze o niej mówi i o niej nie zapomni. Wasza wielmożność nie zna jeszcze cesarzowej?
— Znam ją tylko z jej słów... z zachwytów i opowiadania ludu i tych wszystkich, którzy ją widzieli, którym czyniła dobro. Znam ją i, z portretów, bo portretami jej zarzucone są całe Rekwedy, nawet cała monarchja.
— Tak, tak. Toż i w naszym zamku mamy piękny portret najmiłościwszej pani z jej własnym podpisem, ofiarowany księciu panu po bytności pary cesarskiej w Awra Rawady.
Książę Sweno zadrżał. Zmarszczył brwi i popatrzył chwilę na Tolomeda.
— Ona była w Awra Rawady? kiedy?
— Była, panie mój, z cesarzem, oboje tu byli.
Sweno zerwał się z zydla.
— Nie może być! — wykrzyknął. — Śniło ci się, Tolomedzie. Ja wiedziałbym o tem, napewno!
— Jak Bóg na niebie, mówię prawdę. Byli tu cesarstwo przez kilka dni prywatnie, w przejeździe z Sudgrestu do Doken, gdzie najmiłościwsza pani przebywała potem często i długo. Książę pan starszy przyjmował monarszą parę bardzo wspaniale, lecz cicho, bez zjazdu i owacyj. A było to: wymienił dokładnie datę i rok...
— Ach wtedy! wkrótce po ich ślubie, to co innego! Wtedy byłem daleko, w świecie. Ale mów, mów, stary, opowiedz mi wszystko od początku do końca.
Książę zaczął chodzić po komnacie nerwowym krokiem.
Stary rozgadał się i jął mówić o pobycie cesarzowej na Rekwedach, o tem, jak lud w Doken nazwał ją królową, wreszcie powrócił do pobytu pary cesarskiej w Awra Rawady i doszedł do momentu, kiedy oboje cesarstwo mieli opuścić zamek.
— Tegoż dnia rankiem, gdym odmawiał, jak zwykle, pacierze, tam pod naszym dębem, ujrzałem najmiłościwszą panią tuż przy sobie. Zerwałem się z kolan.
— Stale się tu modlisz, burgrabio? — spytała dostojna pani łaskawie i spojrzała na mnie oczyma gwiaździstemu
— Schyliłem się nisko i milczę. A ona znowu:
— Powiedz, burgrabio, jaką intencję mają twoje modły tu pod dębem, gdzie był dawniej stos ofiarny?
Książę Sweno drgnął, zatrzymał się.