Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/190

Ta strona została przepisana.

twego powrotu niecierpliwie. Więc o dniu przyjazdu zawiadomimy dwór idański już z Mauraru.
Gizella zasępiła się. Teraz dopiero uderzyła ją, świadomość, że sama dobrowolnie pozbywa się swobody i oddaje się w niewolę znienawidzonym, zatęchłym stosunkom dworu. Wszystkie dawne bóle, smutki i niepokoje stanęły przed nią i jęły ją trapić. Już pogrążyła się w żalu za utraconą ciszą i pogodą, do której nawykła, już zaczęła wyrzucać sobie z całą stanowczością, że w chwili groźnej dla państwa winna być obok cesarza, na stanowisku swoich obowiązków, a przytem... trzeba ratować Ksywiana, który daje się uwieść awanturniczym propozycjom. Zresztą uczuła wzmożoną niezwykle a powtarzającą się ciągle tęsknotę do dzieci. Hrabina Marta pisała już nieraz, że Beata i Roger podrośli znacznie, są mądremi i ślicznemi dziećmi. Roger nawet nie pozna matki, a z tego co pisze Marta, widać, że uprzedzają go do niej źle. Gorzki wyrzut sumienia zgłuszył w Gizelli wszystkie inne uczucia. Czy nie przesadziła swego oburzenia na Ottokara kosztem dzieci i ich przywiązania, czy godziło się porzucić je i pozostawić na tak długo pod wątpliwemi wpływami babki?... Wszak sama zawsze obawiała się tych wpływów i tego wychowania.
A ona, czy wróciłaby do Idania tylko na wezwanie Ottokara, gdyby nie dzieci i groza wojenna? — pytała samej siebie i... wątpiła bardzo. Kochała Ottokara... lecz już zupełnie inaczej, niż dawniej, bez wiary głębokiej, bez tego oddania się całą duszą i sercem, jakiem darzyła go przedtem. Przełom jakiś zrujnował jej doszczętnie dawne uczucia, zamiast dawnego zapału była w niej głucha, przeraźliwa pustka, którą daremnie usiłowała zapełnić czemkohwiek. Myślą i wyobraźnią bardzo daleko odbiegła od męża, a życie na dworze idańskim tyle nasuwało jej przykrych wspomnień, że czuła doń nawet odrazę.
Zbliżał się wieczór, gdy statek cesarzowej podpływał do portu sustjańskiego Sterjot, skąd Gizella miała się udać powozem do Mauraru, pobliskiej rezydencji księcia Ksywiana. Tłumy ludu zaległy przystań portową, strojną w chorągwie i wieńce kwiatów, roiło się od powozów i karet, przybyłych tu z okolicy i z miasta. W pawilonie nad morzem oczekiwał książę Ksywian z małżonką i własnym dworem. Burzą okrzyków powitalnych i grzmiącemi tonami orkiestry, zahuczał brzeg przepełniony, gdy cesarzowa ukazała się na pokładzie statku i wstąpiła na pomost rozciągnięty na kilku łodziach, łączących pawilon ze statkiem.
Na spotkanie cesarzowej książę Ksywian i księżna Herminja wyszli na środek pomostu. Zatkało coś w duszy Gi-