Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/200

Ta strona została przepisana.

— Nowa era! Niech żyje królestwo rekwedzkie!
— Niech żyje! — powtórzył Tolomed uroczyście. Skłonił się nisko księciu i wybiegł z komnaty.
Sweno skierował wzrok na portret cesarzowej, na wyrazistej twarzy jego odbiła się myśl głęboka, wtem podniósł wyzywająco dumne czoło przeredlone brózdą i błysnął tajemniczo stalą swych oczu.
— Rekwedy nie pójdą przeciwko sobie i przeciwko niej, — rzekł z władczą mocą i zdecydowanym krokiem opuścił swoją pracownię.
Wkrótce książę Sweno na czele licznego oddziału własnych strzelców pędził szerokim traktem, bodąc ostrogami rumaka, ponoszony przez mocarną, twórczą wolę swego ducha.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Huk armat na granicy Gwiazdy Morza i jęki pierwszych ofiar były jakby hasłem dla potężnej Gerymji, które nie zwlekając ani chwili, uderzyła na Sustję z północj i po pierwszej utarczce opór szeregów sustjańskich złamała. Wraz z przygnębiającemi wiadomościami z pola bitwy zaczęły nadchodzić do Idania transporty rannych coraz liczniejsze, coraz straszliwsze, zapełniając wszystkie szpitale i czyniąc ze stolicy jeden wielki lazaret.
Na widok ofiar, oddających krew męczeńską służbę swej pod sztandarami ojczyzny, cesarzowa Gizella nie została obojętną. Natychmiast utworzyła komitet niesienie pomocy nieszczęśliwym żołnierzom i, otoczywszy się sztabem najlepszych sił lekarskich, podporządkowała wszystkie miejscowe szpitale swojej wyłącznej opiece. Duch jej nacechowany samozaparciem się i wprost chrystjanicznem współczuciem zapanował niepodzielnie na każdej sali szpitalnej, w każdym domu. Ona pierwsza pomimo silnego protestu księżnej matki, przywdziała białą chusteczkę i fartuch siostry miłosierdzia, ona pierwsza dała porywający przykład troskliwości o życie człowieka i samarytańskiego poświęcenia dla bólu ludzkiego. Panie dworu i panie z arystokracji idańskiej, przychylne cesarzowej, poszły za nią, gotowe wypełniać wszystkie jej zlecenia. Niezmordowana w niesieniu pomocy, odwiedzała codzień wszystkie szpitale idańskie, zatrzymując się nad łóżkami ciężko chorych, by wątpiącym w cierpieniu nieść słowa otuchy, a konających ratować ostatnim wysiłkiem z rąk śmierci. Wyznaczywszy sobie kolejność dyżurów na zmianę z hrabiną Dalney i kilkoma paniami, nieraz spędzała bezsennie noce bądź na rozmieszczaniu nowych rannych, bądź na czuwaniu przy łóżku konającego. Mężna, posunięta do najwyższych granic wytrzymałość Gizelli