Wyjął z torby podróżnej opieczętowaną kopertę i wręczył ją Maksymilowi.
Książę skinął lekko głową, a gdy hrabia oddalił się, rozerwał pieczęcie i zaczął czytać. Pismo księżnej Łucji Teresy było krótkie:
- „Drogi Maksymilu! Wracaj niezwłocznie. Przyjechał z Idania książę Phalwi z oznajmieniem, że przybywa do Passetoff cesarz Ottokar. Dwór Luisela w Nomechji zawiadomiony, lecz król, jak wiesz, jest nieobecny w Arwji. Zresztą wizyta ma się odbyć w charakterze czysto osobistym. Cesarz wyłącznie odwiedzi nasz dwór w zamiarach oświadczenia się o rękę naszej Cecylji. Tak przedstawia sprawę list matki cesarza, księżnej Annuncjaty Zofji. Niespodziewany los czeka Cecylję. Wracaj prędko trzeba poczynić przygotowania, gdyż przyjazd cesarski ma nastąpić wkrótce“.
- „Drogi Maksymilu! Wracaj niezwłocznie. Przyjechał z Idania książę Phalwi z oznajmieniem, że przybywa do Passetoff cesarz Ottokar. Dwór Luisela w Nomechji zawiadomiony, lecz król, jak wiesz, jest nieobecny w Arwji. Zresztą wizyta ma się odbyć w charakterze czysto osobistym. Cesarz wyłącznie odwiedzi nasz dwór w zamiarach oświadczenia się o rękę naszej Cecylji. Tak przedstawia sprawę list matki cesarza, księżnej Annuncjaty Zofji. Niespodziewany los czeka Cecylję. Wracaj prędko trzeba poczynić przygotowania, gdyż przyjazd cesarski ma nastąpić wkrótce“.
Twarz księcia przybrała wyraz miłego zdziwienia. Ukrył list w zanadrzu i hamując głębokie wzruszenie, zwrócił się do hrabiego Leopolda:
— Powiedz, hrabio, wysłannikowi cesarskiemu, że wracam do Passetoff jutro rano, jeżeli jest upoważniony niech się zatrzyma. Więcej narazie nie mam nic do zakomunikowania, gdyż dzisiaj czuję się niezmiernie znużonym.
Hrabia skłonił się, ucałował podaną mu wdzięcznie rękę księżniczki, poczem dosiadł szybko konia i odjechał ze swym orszakiem.
Gizella przypadła do ojca.
— Słyszałam, ojczulku, że mówiłeś o powrocie do Passetoff. Już?...
— Tak — potwierdził książę z jakąś namaszczoną powagą. Wzywają mnie do Passetoff bardzo ważne sprawy. Musimy pobyt nasz w górach znacznie skrócić.
— Czy to możliwe? — zadrgał żałośnie głos Gizelli.
— Tak, tak, dziecino. Tym razem, niestety, zbyt wcześnie pożegnamy nasze bory i szczyty i tę swobodę, która napawa nas taką rozkoszą...
Gizella podniosła na niego oczy tak pełne bezdennego smutku i żalu, jak gdyby myśl o powrocie do Passetoff łamała w tej chwili tęczę jej duszy. Szepnęła wśród łez:
— Więc znowu to samo, ca zawsze, co zawsze...
I odeszła do swego namiotu ze zrywającym się w jej piersiach łkaniem.