Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

oburzasz się, że ją wybrałem zamiast Cecylję, jak sobie życzyłaś. Lecz miłość moja nieprzymuszona powinna być w takich razach decydującym czynnikiem, jeżeli młodość i małżeństwo moje ma być opromienione najwyższem szczęściem. Powinnaś raczej, mamo, być wdzięczna losowi mojemu, że pozwolił mi spotkać Gizellę przed oświadczeniem się o rękę Cecylji, która wtedy naraziłaby się na niezasłużone przykrości, gdyż bezwzględnie po poznaniu Gizelli, nawet spóźnionem, nie liczyłbym się z żadnymi skrupułami. Czarem swym oraz prostotą dziecięcą Gizella zwycięża najoporniejsze serca. Poznasz ją dziś jeszcze na obiedzie.
— Jak to, więc to już oficjalnie spełnione?
— Oświadczyłem się księstwu natychmiast po poznaniu Gizelli, bo, biorąc rzecz ściśle, czasu wiele nie miałem na odkładanie. Po przejściu bardzo drażliwej sceny z księciem Maksymilem, a potem z księżną, przemogłem upór ich obojga i uzyskałem to, że żądaniom moim — aby Gizella była moją żoną — stało — się zadość. Zaręczyny jutro wieczorem. Pragnąłem cię, mamo, uprzedzić o tem, pamiętając zawsze, że przedewszystkiem jestem synem twoim, a później dopiero cesarzem Sustji... Dlaczego milczysz, matko?
Księżna patrzała na syna w osłupieniu. Wzrok jej uparty, a bez żadnego wyrazu, zniecierpliwił cesarza. Rzekł twardo:
— Wszystko to, co się stało, stało się nieodwołalnie. A teraz, proszę cię, księżno, wezwij swój orszak i przejdź do sali różanej, gdzie ci będzie przedstawiona przyszła cesarzowa Sustji. Moi panowie już mnie oczekują.
Księżna podniosła rękę do czoła i wymówiła głosem niemal rozpaczliwym:
— Jakiż to straszny, niepowetowany cios, wyrządzony Cecylji...
— Tylko swego rodzaju rozczarowanie — poprawił cesarz — ale stokroć lepsze to, niż długie lata złamanego życia.
Prędko ucałował rękę księżnej, skłonił się głęboko i wyszedł z salonu.
Poprzedzany przez paziów i lokajów, w otoczeniu świetnego orszaku panów Sustji, ujrzał cesarz z daleka, w galeji, idącego księcia Masymila. Książę szedł sam, pogrążony w zadumie i za lada szelestem przyspieszał kroku, jakby się lękał, że go kto zatrzyma. Ottokar powiódł za nim oczami i pomyślał: