Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/48

Ta strona została przepisana.

Mocny uścisk ręki Ottokara, jego słowa doniosłe, głębokie, nagłość postanowienia — wszystko to, czego się w tej chwili jeszcze nie spodziewała, wprawiło ją, w stan błogi a niepojęty, jak w fantastycznym śnie.
Szmer podziwu i zdumienia poruszył zebranych. Wszyscy odruchowo powstali. Książę Maksymil zerwał się jak podrzucony brutalną przemocą, spojrzał przerażonemi oczyma na młodą parę i — żałosny cichy jęk wydobył się z jego piersi, wzburzonej do dna. Księżna Łucja złożyła ręce modlitewnie, uśmiech rozjaśnił jej twarz.
Cisza w kaplicy trwała mistyczna prawie. Hamując łzy szczerego wzruszenia, sędziwy prałat udzielił narzeczonym błogosławieństwa kapłańskiego i zwrócił się do obojga z krótką przemową, pełną namaszczonej powagi i ojcowskiej tkliwości. Gdy skończył, cesarz Ottokar podał mu pierścień zaręczynowy Ururgów z wielkim soliterem rubinowym. Jednocześnie prałat zwrócił się o pierścionek do Gizelli. Zmieszała się, nieprzygotowana zgoła do zaręczyn w kaplicy. W tem książę Maksymil zsunął błyskawicznie z palca duży sygnet ze szmaragdem, wyobrażającym ptaka, pochłanianego przez płomień ognia, i podał go przez stojącego obok marszałka dworu, księżniczce. Gdy narzeczeni zamienili pierścienie, prałat zaintonował — Te Deum.
Gizella, oparta na ramieniu cesarza, wysłuchała godowego hymnu, wpatrzona radosnemi oczami w oblicze Matki Bożej. Myśl jej, dusza żywiołowa, płomienna, serce, bijące teraz podnieconem z radości tempem — wszystko należało do Ottokara, wszystko, co było nią, oddawała mu za ogrom wiary, który w niej wzbudził. Ottokar odczuwał to i — triumfował ze szczęścia, rozpromieniony w oczach, oszalały z radości.
Zaczęto składać narzeczonym życzenia. Gizella oderwała, się od boku cesarza i, nie licząc się z niczem, padła rodzicom w ramiona. Szepnęła, zatrzymana dłużej w uściskach ojca:
— Ojczulku, nigdy nie przypuszczałam, że istnieje takie szczęście ogromne. To chyba ty, ojczulku, wyprosiłeś je u Boga dla swojej małej Zili...
Nie mogła dłużej mówić, gdyż cisnęli się do niej już wszyscy, porywając jej ręce, zasypując ją potokami słów radosnych.
Gdy skończyły się życzenia i dostojni narzeczeni wychodzili z kaplicy, Ottokar znalazł stosowną chwilę, by pochylić się do Gizelli i szepnąć gorąco:
— Zawdzięczam ci, ukochana najcudniejsze dni życia mego. Dziękuję ci za to, że jesteś moją promienną jutrzenką, blask twój rozjaśni tron sustjański...