Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/76

Ta strona została przepisana.

Gizella dotknęła szpicrutą ramienia żołnierza; wzrok badawczy utkwiła mu w twarzy.
— Powiedz, co ci dolega? — odezwała się miękko. — Masz jakiś smutek w duszy? Mów śmiało.
Słowa te widocznie, jak tkliwe wyrazy współczucia, wstrząsnęły niesłychanie żołnierzem, bo zbladł bardziej i nie mógł wymówić słowa.
— Rozkazuję ci, mów! — rzekła Gizella z mocą.
Cesarz oraz książęta, Ksywian i Sebastjan patrzyli zdumieni, oficerowie gwardji przybocznej podjechali bliżej, przyglądając się ciekawie tej niebywałej scenie. Była krótka chwila drażniącego oczekiwania na spełnienie rozkazu.
Wreszcie żołnierz podniósł na cesarzową oczy szczere, otwarte, i jęknął:
— Wasza cesarska mość, ojciec mój kona...
— Co?! — rzuciła przerażonym głosem Gizella.
— Przed rewją byłem w domu, wasza cesarska mość... Oderwałem się od konającego i pędziłem, aby się nie spóźnić na służbę...
Twarz cesarzowej zapłonęła, ognie strzeliły jej z oczu. Zwróciła się gwałtownie do księcia Sebastjana:
— Książę, proszę mu kazać dać konia, natychmiast!
Książę Sebastjan wydał rozkaz zluzowania żołnierza z szeregu.
Jeden ze świetnych oficerów gwardji przybocznej, cesarskiej, zeskoczył błyskawicznie ze swego wierzchowca i podał go żołnierzowi.
— Ach, hrabio Prado, dziękuję — rzekła Gizella wdzięcznie i zawołała do osłupiałego grenadjera:
— Siadaj i jedź do domu, może zdążysz ojca pożegnać! Jedź z Bogiem!
Żołnierz podbiegł, chwycił kraj amazonki cesarzowej, przycisnął go do ust dziękczynnie. Potem stanął na baczność, zasalutował, skoczył na kopia i pognał jak szalony.
Gizella spojrzała na księcia Sebastjana z gorącą prośbą.
— Wasza wysokość zechce zająć się tem, jeśli ojciec tego grenadjera umrze, aby go pochowano na mój koszt, a w razie przeciwnym — aby go leczono starannie. Musi to być człowiek bardzo dobry, skoro ma tak kochającego syna.
— Wola twoja, cesarzowo, będzie spełniona — odrzekł Sebastjan poruszony głęboko i pochylił głowę w niskim ukłonie.
W tej samej chwili stanął przed nim książę Ksywian.
— Wasza wysokość pozwoli — rzekł z iskrami w oczach — że go wyręczę i bezwłocznie zbadam tę sprawę? — po-