— Jak mogłeś... nad taką przepaścią.
Trzymając jej ręce wraz z kwiatkami przy swych ustach, Ottokar szepnął gorąco:
— Dziś pierwszy raz w życiu zerwałem szarotki, i dla ciebie...
Pewnego razu wymknęła się cesarzowa Gizella z zamku na miasto, pieszo, w towarzystwie margrabiny Alwi, ulubionej damy dworu. Obie panie miały, na sobie ciemne płaszczyki i skromne słomiane kapelusze, ażeby wyglądać pospolicie i nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi. Gdy wszakże znalazły się na jednej z główniejszych ulic Idania, spostrzegły rychło, że wielu przechodniów przygląda im się bacznie i przystaje za niemi. Zaczęło to drażnić Gizellę i krępować swobodę. Tak pragnęła zażyć jej poza murami „Starego Ururga“.
— Jakże nieznośni są ludzie z tą swoją uliczną ciekawością! — rzekła poirytowana.
Margrabina pochyliła się ku niej i zauważyła bezwiednie:
— Szkoda, że wasza cesarska...
— Tak! — przerwała niecierpliwie cesarzowa — jeszcze proszę mnie zacząć tytułować! Tego tylko brakowało!
— Zapomniałam, przepraszam. Chciałam rzec, że trzeba było włożyć gęstą zasłonę na twarz, wówczas może przeszłybyśmy niespostrzeżone.
— Ach, tymbardziej zwracanoby na nas uwagę. A zresztą może nam się tylko zdaje, że za nami patrzą. W Nomechji poznałby mnie każdy Arwijczyk, ale tu... któż mnie tu, powiedziawszy prawdę, zna?
— Niektórzy widzieli podczas uroczystości ślubnych i koronacyjnych, a przytem portrety... pani rozrzucone są gęsto po całej Sustji a w Idaniu spotyka się je co krok.
Margrabina wskazała wystawę sklepową.
— O, proszę patrzeć, i tu nasza najmiłościwsza cesarzowa...
Gizella przystanęła. Za olbrzymią szybą wystawy unosił się jej własny portret; otoczony draperją i kwiatami, przedstawiał młodą monarchinię w stroju koronacyjnym w koronie. Z pod korony i welonu spływały kaskadą długie rozpuszczone włosy. Gizella spojrzała z zaintereso-
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/82
Ta strona została przepisana.