— Wasza cesarska mość jest zbyt młodą na stanowisko swoje i trzeba się bardzo starać, by nie obrazić swego majestatu. Jako pierwsza dama w monarchji sustjańskiej, wasza cesarska mość wyprzedza mnie nawet, matkę cesarza. Nie tylko Sustja, lecz świat cały patrzy na młodą małżonkę cesarską i czyny jej notuje. A tymczasem w Idaniu mówią już, że waszej cesarskiej mości zdaje się, iż jest jeszcze w górach Arwji, na wycieczkach leśnych, z ojcem i z mizernymi sługami dworu...
Łuna ognistego rumieńca padła na twarzyczkę Gizelli. Oczy jej błysnęły obrazą i gniewem, chrapki klasycznego nosa rozdęły się, jak u młodej orlicy. Ale powstrzymała się od wybuchu, złożyła ukłon księżnej matce, i, tłumiąc łzy, wyszła z komnaty.
Przygnębienie młodziutkiej cesarzowej nie trwało długo. Jej natura żywa i pochopna sprawiała, że chmury szybko schodziły z czoła, a serce, choć zranione ostrzem zatrułem, leczyło się niezawodnie w pogodzie usposobienia. Nauczona wybaczać ludziom ich złości, posiadająca dar zjednywania sobie serc i umysłów, Gizella nie potrafiła zbliżyć ku sobie matki cesarza, ale starała się złagodzić choćby jej szorstkość, z którą na dworze idańskim spotkała się po raz pierwszy w swem życiu. Zamiłowań swych jednak nie chciała się wyzbyć za żadną cenę. Wstawała codziennie rano o piątej i po zimnej kąpieli jechała konno, lub szła zaraz pieszo na spacer z hrabiną Alwi, spędzając na polach, w lesie, w ogrodzie lub parku zamkowym po kilka godzin. Po powrocie spożywała śniadanie z cesarzem. Ottokar bowiem również wstawał przed wschodem słońca i w gabinecie swoim załatwiał sprawy państwowe. Po tem Gizella biegła do stajen cesarskich, gdzie miała urządzoną dla siebie ujeżdżalnię i tam ćwiczyła się jeszcze w wyższej sztuce konnej jazdy, pod bacznem okiem wielkiego koniuszego dworu, hrabiego Sztaro.
Książę Sebastjan lubił odwiedzać ujeżdżalnię w czasie ćwiczenia cesarzowej i często robił jej niespodzianki, ukrywając w nieznacznem oddaleniu kilku trębaczy, przygrywających jej ochoczo w takt konnych manewrów. Gizella wprawiała w podziw starego księcia zręcznością swą i umiejętnością ujeżdżania wierzchowców to też nie szczędził jej pochwał, mawiając z uznaniem, że pierwsze miejsce wśród najlepszych jeźdźców Sustji zajmie ona. Cesarz, gdy odwiedzał ujeżdżalnię nie mógł oderwać wzroku od pięknej sylwetki żony, tworzącej z wierzchowcem żywą, posągową całość. Poranki te Gizella nazywała swojemi godzinami, bo wtedy była najswobodniejszą, reszta dnia nie zawsze już należała do niej. Wszakże po ćwiczeniach konnych znaj-
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/86
Ta strona została przepisana.