dowała jeszcze dość czasu, aby pobyć trochę w cieplarni i palmiarni, sławnych w całej Sustji, pobiegać chwil kilka wśród kwietników, które pielęgnowano w myśl jej zleceń, aby pobawić się z ulubionemi psami.
— Jasność bije od najmiłościwszej pani, jak od zorzy świetlistej — szeptali pomiędzy sobą dworacy, patrząc na nią zachwyceni.
Na wielkich przyjęciach i na balach dworskich, Gizella czarowała swym wdziękiem, urodą i nieznaną tu popularnością. Jej szczerość, uśmiech serdeczny, wesołość i swoboda obejścia porywała wszystkich. Jeśli czyje oczy spojrzały złośliwie, szyderczo, a często zawistnie na młodziutką cesarzową, to tylko oczy księżnej Annuncjaty Zofji i oczy pań, pochodzących z jej grona. Księżna nie mogła wprost znieść zachowania się cesarzowej, wolnej od cesarskich, ceremonjalnych pozorów i z niezwykłym czarem gwałcącej etykietę i wszelkie reguły monarszego dostojeństwa. Lecz najbardziej chodziło jej o to, że cesarz dał się uwieść tak „lekkomyślnej“ żonie i w kręgu rozsiewanego przez nią uroku stał się obojętnym na wpływy matki. Wreszcie księżna zacięła się w gniewie na syna i liczyła już tylko na próbę czasu, będąc pewną, że bujna natura Ottokara i jego znana przedtem słabość do kobiet wyzwoli go z pod wpływów Gizelli i zanurzy w odmęcie innych rozrywek. Przebiegłość i gniew księżnej, skierował jej umysł w tym kierunku:.
Pewnego razu cesarz dowiedział się, że jeden z magnatów rekwedzkich posiada w stadninie niebywałej wartości konia za cenę olbrzymiego majątku. Ponieważ przytem stwierdzono, że koń ten mógłby przynieść chlubę cesarskim stajniom w Szejrunie, Ottokar postanowił nabyć go wyłącznie dla Gizelli. Magnat jednakże nie chciał pozbywać się konia, pomimo że mówiono i rozpisywano się o tem powszechnie, lecz zapewnienie z ust wiarogodnych, iż ma być on wyłączną własnością młodziutkiej cesarzowej, rozbroiło upartego Rokweda i — po kilku dniach rumak został przysłany do Szejrunu bezinteresownie, w upominku dla najmiłościwszej pani, ale z ostrzeżeniem, że jest wzięty prosto ze stepu i nieujeżdżony. To ustępstwo magnata rekwedzkiego dla Gizelli, świadczące wymownie o symjpatji, jaką cieszyła się cesarzowa, nawet wśród ludzi wrogo usposobionych do Sustji, — rozjątrzyło księżnę niepomiernie zarówno na synową, jak i na Rekwedów. Gizella natomiast uszczęśliwiona tak niezwykłym upominkiem, obdarzyła magnata własnoręcznym listem dziękczynnym i cieszyła się chwilą, kiedy będzie mogła dosiąść tego pięknego, ale niebywale dzikiego konia.
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/87
Ta strona została przepisana.