Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/95

Ta strona została przepisana.

— O, tak, o, tak, chcielibyśmy bardzo! — zabrzmiała chóralna odpowiedź.
— I my będziemy mieli choinkę, ale jeszcze nie wiem, bo tata powiedział, żeby wpierw było co jeść — rzekła jakaś dziewczynka, ubrana w napół letnie palteczko. Szczególnie tego dziecka zrobiło się Gizelli żal. Zawołała do gromady:
— Dzieci, pamiętajcie, byście były wszystkie w domu, kiedy w drugi dzień świąt, przed wieczorem, przyślę po was konie. Zobaczycie moją choinkę. Betlej, proszę wziąć ich adresy.
— A gdzie pani mieszka, daleko?
— Nie, nie bardzo daleko, w każdym razie dowiecie się — odrzekła z figlarnym uśmiechem — tymczasem bądźcie zdrowe.
Pożegnała skupioną koło niej gromadę wesołem skinieniem głowy i ruszyła do sanek. Hrabia Prado odprowadził ją usłużnie z honorami.
— Ogromnie lubię robić dzieciakom takie niespodzianki.
— Tylko dzieci tej sfery mogły nie poznać waszej cesarskiej mości.
— To mnie właśnie cieszy, gdyż lubię być niepoznawaną.
— Kto jednak ujrzał najmiłościwszą panią raz, choćby przelotnie ten... całe życie...
Wzrok hrabiego wymowny, wyraz jego twarzy dziwnie zmieszany i głos tajemniczy dotknął niemile cesarzową. Słowa tego oficera wydały się jej, jak nieprzystojne pochlebstwo, czy zbyt daleko posunięta śmiałość. Zbudziła się w niej duma, na usta wstąpiła niechęć. Skinęła lekko głową hrabiemu i, nie patrząc nań, dała Bardowi rozkaz odjazdu.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia wieczorem zamek cesarski „Stary Ururg“ był oświetlony jaskrawo, rzęsiście. Wewnątrz jasno było i gwarno, ale odmiennie, niż zwykle. Cesarz Ottokar i jego rodzina, zdumieni każde po swojemu, patrzyli na Gizellę, jak rozdawała biednym dzieciom podarki. Tego dawniej na dworze Idańskim nie bywało.
Jedna z olbrzymich sal zamku pełna była dzieci, otaczających zwartem kołem wielką jodłę, jarzącą się w powodzi światełek, zasypaną bogato mnóstwem najwyszukańszych łakoci i cacek. Cesarzowa w białej aksamitnej sukni, z włosami rozpuszczonymi na ramionach i spiętymi nad czołem przepaską z dużych szmaragdów, wyglądała wśród tego tłumu, jak anioł świetlisty, anioł szczęścia.