Pewnego razu znalazłszy się przypadkowo na granicy sustjańskiej, rzekła do hrabiny Dalney.
— Wracamy do Idania, czuję się nieco wyczerpana. Zresztą mam znowu do spełnienia wiele obowiązków. Chciałabym dłużej pobyć z dziećmi, pragnę osobiście zająć się pracą społeczną. Odpoczniesz i ty, droga Inaro, bo istotnie poświęcasz się dla moich kaprysów.
O decyzji powrotu swego poleciła natychmiast zawiadomić cesarza i... nazajutrz, zanim zdołano uczynić odpowiednie przygotowania na jej powrót, stanęła w Idaniu.
Osłonięta gęstym woalem przejechała przez miasto najętym powozem niepoznana przez nikogo, ale przed bramą „Starego Ururga“ żołnierze warty zamkowej, spojrzawszy bystro na jadącą, nagle, jak na komendę, sprezentowali broń. Cesarzowa w tej chwili odrzuciła z twarzy woal i skinęła im głową z uśmiechem serdecznym... W zamku powstało zamieszanie, witano ją owacyjnie. Cesarz Ottokar był ucieszony niezmiernie, ale jednak znalazł odpowiedni moment i nieomieszkał powiedzieć:
— Ten twój wyjazd w zgoła odmiennych okolicznościach, niż poprzedni, pozwala mi przypuszczać, że istnieją między nami stale, jakieś ważne niedomówienia, ale te należałoby corychlej wyjaśnić...
— Wyjaśniając, stworzymy... może... nowe nieporozumienia, — odrzekła spokojnie Gizella. Czy chciałbyś, abym się usprawiedliwiała? Och, Ottokaro, bieg czasu usprawiedliwi nas obojga. Cóż znaczą słowa! Cieszmy się oto widokiem dzieci, w nich bowiem zacznie żyć nanowo wiele z naszych wspólnie pogrzebanych ideałów.
Ottokar nie śmiał już ciągnąć rozmowy na ten temat, wiedząc, że każde słowo Gizelli będzie jego porażką. Istotnie, cóż znaczyły słowa... w jakże śmiesznej stanąłby pozycji, gdyby zaczął badać Gizellę i... wywlekać swoje błędy! Doszedł do wniosku, że jest mu już wszystko obojętnem, z wyjątkiem kwestji utrzymania nadal małżeństwa i Gizelli przy sobie na dworze idańskim. Starał się po powrocie żony okazywać względem niej tyle serdeczności, ile trzeba było, aby ciekawe oczy ludzkie zaspokoić.
Na wiadomość o powrocie królowej przybyli zaraz do Idania magnaci rekwedzcy ze Swenem Wenuczym na czele. Pobyt ich w zamku był krótki i ograniczył się tylko do ceremonji powitalnej w obecności Ottokara i całego dworu. Do ubocznej rozmowy, jak tego pragnąłby Sweno — nie doszło.
W parę tygodni potem Gizella na wieść o wybuchłej na Rekwedach strasznej epidemji, pośpieszyła natychmiast do zamku swego w Doken, i zatrzymała się w tem ustroniu,
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/101
Ta strona została przepisana.