Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/147

Ta strona została przepisana.

Przerażona tym listem w najwyższym stopniu, Gizella pośpieszyła natychmiast do syna. Lecz rozmowa z nim przekonała ją, że istotnie on już sam dla siebie staje się... szarym cieniem... Była bezsilną.
Błądząc teraz po parku, poiła się goryczą tych rozmyślań; zatruwały jej każdą chwilę i czyniły każde jej spojrzenie w przyszłość rozpacznem, beznadziejnem. Wieczór był taki pachnący, srebrzysty, baśniowy, jeno skrzydła rozwinąć i unieść się, jak niegdyś bywało w nadziemskie regiony gwiazd, — a w serce jej wpijała się żarłocznie stugłowa hydra zwątpienia, dusząc ją i wypijając z niej resztki krwi żywej, gorącej.
Zmęczona przechadzką, wróciła do pałacu. Po chwili siedziała w swoim pokoju przed kominkiem, opłynięta, jak falą, płaszczem swoich pysznych włosów i czytała jakąś książkę rekwedzką... Suty ogień rzucał na nią różowy blask, u nóg jej leżał wielki pies dog.
— Czy nie będę intruzem? — usłyszała za isobą ostrożne pytanie Ottokara. Odwróciła lekko głowę i odrzekła trochę bezbarwnie:
— Proszę cię.
Cesarz usiadł obok niej, pochylił się i pogładził psa. Po krótkiem milczeniu zagadnął, patrząc na nią uważnie:
— Wiecznie jesteś teraz w czerni, od tamtych... odległych... zdarzeń, prawie, że cię inaczej nie widuję... Stało się to... znamiennem... i najchętniej przebywasz z duchem literatury rekwedzkiej... Czy z niej czerpiesz natchnienie dla swych ideałów i... marzeń?...
Cesarzowa rzuciła bystrym zdziwionym wzrokiem na męża i wnet spuściła oczy.
— Może jest mi źródłem życia i mocy, nigdy nie spożytej, zawsze zdrowej i bujnej... Ale — czyż to powinno być tematem w obecnym naszym smutku?... Ottokarze?..
Cesarzowi drgnęły brwi, może spostrzegł, że przypomniał niebacznie jej i sobie dawne lata, odczuł, że istotnie trochę nie w porę...
— Rozumiem cię, myślisz o Rogerze... Sprawa bardzo smutna, przyznaję, tembardziej, że oprócz wszystkich cech, jakie Roger odziedziczył po Ururgach, jest w nim jeszcze dużo nieokiełzanej natury i uporu... nieboszczki matki. Wpływ jej odżył... że zaś pragnienie coraz nowych wrażeń jest w nim silne, temperament ma bujny, pokus mnóstwo, powodzenie ogromne, należy lękać się o niego poważnie, zwłaszcza, że Romanji on, zdaje się, nie kocha.
— Czy dopiero teraz wiesz o tem? Ona odpłaca mu równą obojętnością i nie wzbudza w nim ognia... dla siebie, — dodała Gizella. — Ponieważ przytem ambicją i dumą nie