— Czemu nas prześladujesz ty... maro?!... — jęknął i opadł bezwładnie na fotel.
Gizella nie mogła mówić, coś zdławiło jej krtań, paniczny ogarniał ją strach, nogi się pod nią gięły, ziąb chwytał ją w swe lodowe szpony, czuła przejmujący chłód grobowy...
Pomimo wszelkich wysiłków ze strony księżniczki Marjoli, by potworne wrażenie widma zatrzeć w pamięci rodziców, oboje cesarstwo byli zgaszeni, oczy ich zasnuła chmura smutku, w sercach zagnieździła się trwoga. Nikt więcej na dworze nie wiedział o ukazaniu się widma, prócz księżniczki Marjoli, hrabiny Inary Dalney i młodego księcia Jerzego-Seweryna Ururga, z którym Marjola miała się wkrótce zaręczyć. Strzegli tej tajemnicy przedewszystkiem przed Rogerem.
Dnie mijały w zamku, przesycone niepokojem nużącym.
W tydzień po ukazaniu się szarego cienia, wkroczył do gabinetu cesarza, nieoczekiwany w Idaniu, wysłannik papieski w sprawie poufnej. Jakkolwiek misję jego osłaniała głęboka tajemnica, dwór domyślał się wielu rzeczy.
Tylko księżna Romanja, następczyni tronu, nie była świadoma krążących szeptów, następca tronu zaś polował z przyjaciółmi w okolicach zamku swego w Erderling...
— A hrabianka Zuczary? — pytano ciekawie.
Na pytanie to nikt nie umiał udzielić wyjaśnienia. Dwór osnuł się pajęczyną tajemnych zagadnień, niepodobieństwem było wyciągnąć z nich jakichkolwiek wniosków. Cesarzowa krążyła jak cień pomiędzy apartamentem swoim a gabinetem męża, gdzie ważyły się czyjeś losy. Wreszcie następnego dnia rano przed rodzicami i wysłannikiem papieskim stanął książę Roger, wezwany nagle z Erderlingu. Zanim jednak przestąpił próg, podeszła do niego szybko księżniczka Marjola i wsunęła mu do ręki kartkę, rzuciwszy szeptem:
— Przeczytaj to zaraz.
Książę zatrzymał się na chwilę i rozwinął kartkę.
„Zaklinam cię, Rogo, pamiętaj, żeś jest synem, mężem, ojcem i nadzieją monarchji. Nam nie wolno rządzić się egoizmem... panuj nad sobą i uszanuj wolę ojca... Ufam ci, wierzę, że potrafisz mieć siłę woli... Twoja matka.“
Roger zbladł.
— Co się stało? — rzucił pytanie, patrząc dokoła zdumionym wzrokiem. Lecz księżniczki już nie było, znikła, jak widzenie. Roger zamyślony, ze zmarszczoną brwią wszedł do gabinetu ojca.
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/153
Ta strona została przepisana.