Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/162

Ta strona została przepisana.

słuchaną w opowiadane przez prostaczków baśnie. Wszystkie niemal na Rekwedach dwory magnackie znały Gizellę osobiście od bardzo dawna i zapraszały ją teraz kolejno, zasypując jej drogę kwiatami. Miała tam swoich serdecznych przyjaciół nietylko wśród starszych wiekiem panów i pań, lecz przedewszystkiem wśród młodego pokolenia. Młodzież jej złotemu sercu zawdzięczała wolność narodową, na równi jak i rycerskim duchom swoich wodzów.
— Królowa Gizella! — słowa te wywoływały u Rekwedów, wielkich i maluczkich, uśmiech rzewny i promień jasny w oczach.
...Królowa Gizella... dźwięk tego imienia działał na ludzi niebywale i miał w sobie siłę i urok zaklęcia.
Kiedyś w słoneczny dzień letni Gizella płynęła z Doken łodzią do Awra Rawady. Na brzegu Anudu na tle malowniczo rozpiętej po wzgórzu wsi, ujrzała grupę wieśniaczą, weselną, bawiącą się na murawie. Kilkanaście par tańczyło taniec narodowy, rekwedzki, huczny, zapalny, jakby potok wartki, porywający za sobą wszystko, co żyje. Rozwiewały się jaskrawe wstęgi, niewieście barwne stroje wzorzyste grały w słońcu gamą kolorów. Ubiory męskie, szyte w bogate hafty i szamerowania, błyszczące buty, wszystko w wirze tańca migało, krasiło się, tworząc przedziwną harmonję i jakby ilustrując bujny temperament narodowy. Czarne i siwe oczy, czarne czupryny i smagłe, energiczne twarze tancerzy, tworzyły jedyny zespół z wiotką postacią, ciemnym warkoczem i płomieniem w oczach, błękitnych jak Anud, lub czarnych jak bór, okalający horyzont — tancerki rekwedzkiej, dzielnej towarzyszki w tańcu ukochanym. Muzyka wiejska grała skocznie z szałem i pasją, cały brzeg zielony rozbrzmiewał tą nutą pełną melodji i ognia, huczał tańcem, śpiewał.
Cesarzowa płynęła cicho środkiem Anudu, zapatrzona, zasłuchana. W sercu jej dźwięki tej muzyki, te twarze i stroje odnalazły i teraz jak zwykle swój oddźwięk najserdeczniejszy. Kochała ten kraj, kochała lud jego, ich żywotność narodową, ich pogodę i zapał, wierzyła w nich, że oni nie zapominają — kochając, wierzyła, że umieją cenić serca im oddane i czcić swych bohaterów. Cesarzowa wiedziała, że pomniki Thossutta i Swena stanęły na Rekwedach nietylko w marmurze wykute, lecz że zbudowane są one przedewszystkiem w sercach tych ludzi, bo oni uwielbiać i miłować potrafią swoich przewódców, swoich dyktatorów duchowych i wodzów.
— Ten naród nie zginie — myślała Gizella z uczuciem. — W nim ożyje zawsze potężny duch Swena i odradzać się będzie w nowych orłach i wieźć ten kraj, złoty od pól psze-