— Najmiłościwsza, kio ciebie zna, a znają cię wszyscy, nikt w tę podłość nie uwierzy, chyba podobni Karolinie.
— Byłam dla niej matką, matką mnie nazywała, jak moje własne dzieci.
— I będzie cię czcić, najmiłościwsza, będzie cię oficjalnie kochać, będzie tę miłość głośno opowiadać, by pod takim pozorem tembardziej bolesny zadawać ci cios. To są sposoby szatańskie najczarniejszych dusz.
— Nie mów Inaro, lękam się uwierzyć, że ta kobieta może być tak zła, lękam się zatracić wiarę we wszystko na ziemi. O, gdybyż już prędko...
Umilkła. Inara przytuliła usta do ręki królowej bez słowa, tylko w oczach wiernej Rekwedki był wyrzut bolesny.
— Inaro... czy boisz się śmierci?... — spytała szeptem Gizella.
Na odpowiedź twierdzącą odpowiedziała:
— Mnie ona również przeraża, ale nie pojęcie jej, lecz samo to przejście do zaniku, co zwą śmiercią. Czy tam jest nicość czy jakieś dalsze istnienie, nic nie wiem. Cyganka Rewita wróżyła mi, że zginę, jak płacząca brzoza, gdy w nią piorun uderzy. Ale ja pragnęłabym zejść cicho, jak opar rozwiewny, daleko od swoich drogich, by nie przyczyniać im bólu w chwili mego zgonu, który może im się wydać zbyt okrutnym.
Zamyśliła się i rzekła znowu:
— Określenie piorunu przywodzi mi na myśl inną wróżbę z czasów mego dzieciństwa. Opowiadała mi ją raz przed śmiercią swoją niania Hedwisia. Podobno mówił to prorok z Murcji, że zginę tragicznie, może będę zamordowana. Raz w Gwieździe Morza, pamiętasz Inaro, gdy byłam tam z cesarzem, doznałam szczególnej halucynacji, że rzuca się na mnie ze sztyletem jakiś mężczyzna w czarnym ubiorze. Takie to było wyraźne, może to widzenie przyszłości?...
— Sprawdziło się już — rzekła Inara — bo spiskowiec ze Sterjotu pochodził z Gwiazdy Morza.
— Tak, ale on czyhał na cesarza, nie na mnie. Ten zaś w halucynacji godził we mnie wyłącznie... Patrz, Inaro, gdy wkrótce mam opuścić Rainz, posąg Niobe płacze, pochylony nade mną... Wszak ona płacze, najwyraźniej łzy płyną z jej oczu. Dlaczego?... Wszak mam jechać do Zedzewy.
— Nie jedźmy tam, najmiłościwsza! Zaniechajmy wyjazdu! — zaczęła prosić Inara, pochylając się do rąk królowej.
Gizella spojrzała n a nią zdziwiona.
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/167
Ta strona została przepisana.