Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/27

Ta strona została przepisana.

nigdy w kwestję wychowania dzieci, ani w inne sprawy ukrywane zazdrośnie. O dzieci Gizella musiała zawsze upominać się i walczyć, jedynie cesarz teraz wyrabiał jej częstsze widywania się z niemi, choć dzieci same tego żądały, zdobywając nieraz uporem i płaczem pieszczoty matczyne.
Życie w „Starym Ururgu“ toczyło się po dawnemu zwykłym dworskim trybem i nużyło coraz bardziej Gizellę, doprowadzając swoją niezmienną pospolitością do najwyższego rozdrażnienia jej duszę czystą a bujną, zawsze spragnioną wrażeń.
Tak upłynęło kilka miesięcy długich, potwornych, jednostajnych. Nadeszła zima, szara i chmurna.
Była smętna godzina przedwieczorna, gdy w małym salonie na zamku zebrała się rodzina cesarska na poufną pogawędkę. Nastrój panował dziwnie przygnębiony, nieśmiertelna sztywność księżny matki mroziła wszystkich. Jeden książę Sebastjan starał się ożywić towarzystwo, opowiadając z jowialnym humorem coś zajmującego z dawnych swoich wycieczek myśliwskich.
Gizella słuchała ciekawie, interesując się spostrzeżeniami stryja nad sztuką polowania. Nagle w pewnej chwili przybladła i zadrżała silnie. Cofnęła się w tył, oparta plecami o wysoką poręcz krzesła utkwiła przerażone oczy w przestrzeni, rozchyliwszy usta, jakby w okrzyku.
— Co jest waszej cesarskiej mości? — odezwał się szept ogólny.
Gizella milczała bez ruchu, tylko twarz jej bladła coraz bardziej i oczy otwarte szeroko wyrażały coś niesamowitego.
— Wasza cesarska mość... — zaczął cesarz zaniepokojony.
— Ksywian wzywa pomocy! — krzyknęła strasznym, stłumionym przez śmiertelny lęk głosem i zakryła oczy.
Poruszyli się gwałtownie wszyscy, księżna matka powstała, oczy przerażone zwróciła na synową.
— Co? Co? — jęknęła.
Cesarz zerwał się, chwycił żonę za rękę, ścisnął ją mocno, zawołał w podrażnieniu:
— Gizello, opamiętaj się, na Boga!
Gizella podniosła na niego spłoszone oczy, chciała coś mówić, a wtem spojrzała w bok, jakby coś zwróciło jej uwagę, źrenice jej rozszerzyły się nadmiernie zdumione, głos uwiązł w krtani.
— Co się tu dzieje?! — zawołał strwożony cesarz, lecz w tej samej chwili Gizella, cała drżąca, wskazała przed siebie ręką i szepnęła ledwo dosłyszalnie.