Książę powstał z kolan i zdumione oczy skierował na nią.
— Są wieści? — powtórzył tonem jej pytania.
— Ależ ja właśnie pytam o to, stryju.
— Nic nie wiem, dziecko...
Gizella przysunęła się bliżej i szepnęła urywanym, drżącym głosem:
— Ksywian... zginął... napewno...
Książę zatrząsł się, porwał jej rękę gwałtownie!
— Skąd? Co? Gizello!
— Dziś mi się śnił... widziałam go, jak na jawie, stał prosty, dumny, a przed nim szereg wymierzonych mu w pierś... bagnetów...
Sebastjan zatoczył się, jak pijany.
— I ja go widziałem... słyszałem jego słowa ostatnie...
— Jakie słowa?
— Wzbudziły we mnie trwogę... Wierzę, że on zginął... — szepnął książę, pomijając pytanie Gizelli i znowu osunął się na kolana.
Cesarzowa uklękła obok i jęła się głośno modlić. Głos jej załamywał się pod naporem łez, płynących strumieniami.
Sebastjan z twarzą ukrytą w dłoniach rozpamiętywał tę odległą, z przed lat, chwilę, kiedy w noc Bożego Narodzenia na galerji zamkowej, zalanej srebrem księżyca, młody Ksywian ujrzał szary cień i pod wrażeniem tego widma rzekł desperacko: „Zobaczysz, stryju, przez nią, dla niej zginę“... I dzisiaj we śnie zjawił się z temi samemi słowami na ustach, które były tak blade, że zda się przyjęły już z całą rezygnacją komunję śmierci...
— Nieszczęśliwy, szlachetny chłopcze — westchnął boleśnie Sebastjan i wstrząśnięty do głębi tem wspomnieniem, upadł twarzą na stopnie ołtarza.
Gdy po długiej żarliwej modlitwie przeszli oboje do komnat zamkowych, podszedł do nich z ukłonem stary, zdyszany Betlej, oznajmiając potajemnie, że cesarz pragnie ich widzieć zaraz w swoim gabinecie. Skinęli milcząco głowami, a serca ich ścisnął gwałtowny skurcz trwogi. Gizella, ujrzawszy zmienioną ogromnie, bladą twarz Ottokara, podbiegła do niego z okrzykiem mrożącego krew przerażenia:
— Ksywian?!...
— Rozstrzelany dzisiaj w nocy — odrzekł głucho Ottokar i zasłonił twarz dłońmi.
Gizella zachwiała się na nogach, opadając ciężko na fotel.
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/29
Ta strona została przepisana.